W niedzielę wieczorem przy stacji metra Centrum w Warszawie
trzech neonazistów zaatakowało aktywistów z Food Not Bombs
, którzy rozdawali jedzenie potrzebującym. Na ubraniach mieli symbole faszystowskie i byli agresywni. Mówili, że pomoc bezdomnym to pomoc "nierobom i nieudacznikom", a także że "kochają wojnę i Hitlera".
Pierwszy z napastników,
16-latek został zatrzymany jeszcze w niedzielę
. Dziś Policja poinformowała o
zatrzymaniu drugiego, 22-letniego napastnika
. Jak ustalił reporter RMF, mężczyzna został przesłuchany, a w czwartek trafi do prokuratury, Najprawdopodobniej usłyszy zarzuty
napaści i propagowania faszyzmu
.
Na wolności pozostaje jeszcze
trzeci mężczyzna
, ale i on może zostać wkrótce zatrzymany. Policja poinformowała tylko, że został już zidentyfikowany.
Tymczasem jeden z napastników na Facebooku przedstawia
swoją wersję wydarzeń
. W tle swojego profilu ma zdjęcie żołnierzy z tzw.
Dywizji Dirlewangera
. To jednostka SS złożona z kryminalistów rekrutowanych w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych, odznaczała się szczególnym okrucieństwem.
Jak pisze mężczyzna,
aktywiści nie zostali "zaatakowani" za to, że rozdawali posiłki bezdomnym
, a "za to, że są
antyfaszystowskim ścierwem, ćpunami"
.
"Na żadnym nagraniu nie ma nagranych takich słów jak "pomagacie brudasom" itp." - pisze.
Twierdzi też, że on i jego koledzy
nie pobili nikogo, "tym bardziej żadnej osoby przechodniej"
:
"Otrzymałem wiele gróźb i wyzwisk, ale czytanie tego mnie tylko rozśmiesza. Teraz ciekawostka... jeden śmieć, co napinał się do mnie w internecie dzień wcześniej przede mną uciekał. Jeśli ktoś chce zdjęcia antyfaszystowskich śmieci lub informacje o nich, to zapraszam na prywatną konwersację" - napisał napastnik.