We wtorek minister spraw zagranicznych
Kanady
Melanie Joly poinformowała, że
władze kraju chcą wprowadzić możliwość konfiskaty zamrożonych rosyjskich majątków.
Co więcej, przepisy mają regulować, także to, co stanie się z zamrożonym majątkiem. Aktywa miałby być
przekazywane stronie pokrzywdzonej,
czyli Ukrainie.
- Rząd Kanady chce umożliwić konfiskatę zamrożonych rosyjskich aktywów i przekazanie ich pokrzywdzonym - zapowiedziała we wtorek minister spraw zagranicznych Kanady Melanie Joly.
- Dziś poszukujemy możliwości nie tylko zajmowania, ale także konfiskaty aktywów osób i podmiotów, na które nałożono sankcje i umożliwienia kompensaty dla ofiar z tych środków - poinformowała.
Co warto podkreślić, Kanada stałaby się
pierwszym z krajów G7 z takim rozwiązaniem.
Minister spraw zagranicznych Kanady podkreśliła także, że przepisy mogłyby zostać wykorzystywane nie tylko w przypadku łamania "międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa", ale też w przypadkach "znaczącej korupcji" czy systematycznych naruszeń praw człowieka.
Wiadomo, że propozycja legislacyjna będzie rozpatrywana razem z ustawą budżetową, rządzący liberałowie mają gwarancje poparcia opozycyjnej Nowej Partii Demokratycznej.
Oprócz tego obecnie kanadyjski Senat jest w trakcie trzeciego czytania projektu "o zmianie przeznaczenia zamrożonych aktywów". Lokalne media twierdzą, że ustawa ma duże szanse na jej przyjęcie.
Do sprawy odniosła się ambasada Ukrainy w Kanadzie, która napisała we wtorek na Twitterze, że wierzy, "że to sprawiedliwe, by rosyjska własność państwowa lub uzyskane z naruszeniem prawa aktywa rosyjskich oligarchów stały się częścią reparacji od państwa-agresora".
Od początku wojny Kanada zdecydowała się m.in. na zamrożenie aktywów
ponad 750 osób i podmiotów.
Na liście z sankcjami znalazły się dwie dorosłe córki prezydenta Rosji.