Fenomen "wirtualnej modelki"
Lil Miqueli
, która ma już
1,7 mln obserwujących na Instagramie
sprawił, że w sieci pojawia się coraz więcej wirtualnych influencerów. Sztucznie wykreowane postacie występują w sesjach zdjęciowych i reklamach a nawet biorą udział w akcjach społecznych.
Wartość Miqueli szacuje się już na
125 milionów dolarów
. Amerykańska firma Brud, która ją zaprojektowała, nie publikuje co prawda zysków, jakie czerpie z influencerki, ale wiadomo, że tylko w tym roku dostała od inwestorów około 30 milionów dolarów na jej rozwój.
Wirtualną influencerkę stworzono również w Polsce.
Sara Kosmos
"zmaterializowała się" w Warszawie pod koniec września i ma już prawie 2 tysiące fanów. Na swoim profilu chwali się długimi paznokciami i "spotkaniami" ze sławnymi ludźmi.
Sara udzieliła niedawno "wywiadu" serwisowi Noizz. Jak przyznała, jej celem jest zostać sławną.
- Jestem micro, chce być makro.
Chcę być sławną influencerką
. To mój główny cel.
Dobra waluta, duże zasięgi, autorytet. Sama o tym marzę, ale to Oni mnie do tego zaprogramowali
.
Przyznała też, że inspiruje się przede wszystkim Miquelą, ale również "patoinfluencerką"
Martą Linkiewicz
.
- Już do niej napisałam. Wiem, że mieszka w Warszawie. Widziałam, że interesuje się sportem. To inspirująca postać, myślę, że mogę się od niej czegoś nauczyć.
Przypomnijmy, że coraz więcej marek decyduje się na współpracę z wirtualnymi influencerami. Lil Miquela pracowała już m.in. z
Pradą
i
Chanel
.
Na stworzenie własnych influencerów zdecydowały się z kolei
KFC
i serwis
YouPorn
. Jak twierdzą eksperci, to odpowiedź na potrzeby rynku. Poza tym wirtualne gwiazdy są łatwiejsze we współpracy, nigdy nie zrobią nic kontrowersyjnego ani nieoczekiwanego.