Po artykule o wątpliwościach wobec uczciwości
Marka Zmysłowskiego
, poprosiliśmy go o rozmowę.
"Polski milioner z Nigerii"
pojawił się nagle w wielu mediach jednocześnie,
od telewizji śniadaniowej po
Puls Biznesu
. Dodatkowo, na różne sposoby. Trochę jako celebryta, trochę jako biznesmen, trochę jako
autor książki
Goniąc czarne jednorożce
.
Rady biznesowe mieszały się z anegdotami, przygodami i żartami.
Napisaliśmy o tym, że ignorowane są relacje podważające jego uczciwość, a
dziennikarze jakoś nie dopytują pana Marka o szczegóły
, tylko publikują bez komentarza
teksty napisane przez niego o sobie samym
:
Zmysłowski odpowiedział wyjaśnieniami, skanami dokumentów i obszerną relacją. Niestety, nie jesteśmy w stanie zweryfikować dokumentów i nigeryjskich realiów. Z drugiej strony, chcieliśmy dać możliwość wypowiedzenia się oskarżanemu. Ułatwił to sam autor, zgadzając się na krótką rozmowę:
Donald: Dla osób, które dopiero poznały pana w którejś z odsłon: jak chciałby się pan opisać?
Marek Zmysłowski: Przedsiębiorca internetowy skupiający się na rynkach wschodzących.
Donald: Dla osób niezorientowanych: jest pan przedsiębiorcą o niebanalnej historii: wyjechał pan do Afryki, konkretnie Nigerii i zbudował pan karierę i biznes. Po latach właściwie stał się pan rodzajem celebryty. O przygodach można się dowiedzieć z książki, którą od jakiegoś czasu pan promuje. Zgadza się pan z takim opisem?
MZ: Opis jest ok. A wy czytaliście książkę?
Donald: Zapoznaliśmy się dostępnymi w internecie fragmentami i innymi materiałami (
wywiady
,
TED
). Dostępne fragmenty:
WP
,
GW
.
MZ: O Chryste, jeśli czytaliście tylko Gazetę Wyborczą, to już wiem, jaką macie o mnie opinię.
Donald: ¯\_(ツ)_/¯
MZ: Ten rozdział o finansach jest niesamowicie kontrowersyjny. Wyjęty z kontekstu, buduje zły wizerunek mojej osoby. Jako cwaniaczka. Wydrukowanie tylko tego rozdziału w GW było celowe, by wzbudzić kontrowersje. W mojej książce dojrzewa narrator, więc narracja tego rozdziału jest zupełnie inna, niż dalszych rozdziałów. Tego nie widać, jeżeli czyta się tylko jeden.
Donald: Co do oskarżeń:
napisał o panu niejaki Edmund Olotu
. Oskarżenia nazywa pan paszkwilem i
odpowiada wyjaśnieniami
. Co kierowało Olotu?
MZ: Nie znam osobiście Pana Olotu. Nigdy go nie spotkałem, nie robiliśmy nigdy żadnego biznesu. Wiem jedynie, że obecnie CFO w jego firmie jest mój były CFO, którego kiedyś zwolniłem. We współpracy z moim lokalnym inwestorem chciał przejąć firmę i wyrzucić mnie z zarządu. Mogę się tylko domyślać, że Olotu był w to przejęcie zaangażowany, ponieważ jego obecna firma zajmuje się usługami, dla której nasza firma była genialnym klientem.
(wyjaśnienia MZ:
https://medium.com/@marekchinedu/a-rebuttal-of-the-recent-blatant-libel-attempt-5efb0eba5c4b
)
Donald: Nigeria jest daleko, system prawny jest złożony i nie przypomina naszego. Właściwie bez specjalnych możliwości, trudno zweryfikować pana historię. W jaki sposób zweryfikował to wydawca?
MZ: Po tym, jak druga strona zorientowała się, że chcę upublicznić całą sprawę (przez cały rok "negocjowałem" z nimi i zbierałem dowody szantażu), musieli nagle przygotować się na obronę. Stąd ten paszkwil, w którym na siłę starają się przekonać czytelnika, że zdefraudowałem firmę i doprowadziłem ją do bankructwa. Tę samą, którą kilka miesięcy wcześniej chcieli tak bardzo przejąć.
Cała sprawa, wszystkie dokumenty sądowe, dowody, wyroki, które wygrałem, to kilkaset stron i kilkanaście godzin nagrań. Wydawca dostał do tego wgląd.
Przy okazji: to właśnie wyszło:
https://techpoint.africa/2019/03/07/marek-vs-nigerian-investors/
Donald: Pojawił się pan w wielu mediach jednocześnie: telewizja śniadaniowa, media poważne i niepoważne, Puls Biznesu, media Agory. Trudno było pana przeoczyć. Czy poza Agorą jest jakaś współpraca biznesowa, czy wyszło tak "samo z siebie"?
MZ: Agora promowała mnie w tytułach powiązanych z Agorą, to oczywiste. Money.pl samo do mnie przyszło z pytaniem, czy chcę u nich publikować. Cała reszta: po prostu mam do opowiedzenia ciekawą historię.
Donald: Ok, a o co chodzi z tym cytatem?
MZ: Jeżeli ktoś przeczyta książkę, to zobaczy, że ona cała jest napisana w konwencji żartowania z siebie. Ja mam takie poczucie humoru, na granicy kiczu, obrażania się. Ten cytat pochodzi z fragmentu, w którym życie mi się złamało. Bo z milionera, wylądowałem za barem w klubie dla gejów. Humorem radziłem sobie z sytuacją.
Donald: Te wyrwane z kontekstu fragmenty sprawiają wrażenie, że jest pan gwiazdą coachingu. Ma pan też zdjęcie, które sam pan opisał jako "mokry sen megalomana". Są też wspomnienia erotycznych przygód.
MZ: Spełniony sen megalomana-to przecież pełna autoironia! Wcześniej pisałem, że gdyby nie ja, to Michelle Obama nigdy by się nie wydała z Agorą. Jeżeli ktoś bierze wszystko to, co napiszę dosłownie, to wychodzę na dupka, megalomana i coacha.
Przygody erotyczne: napisałem, że mój pierwszy raz trwał 10 sekund. A wiecie, ile czytelniczek napisało do mnie, że uwielbia ten fragment o orgazmie? Bo przeczytały książkę i znają kontekst.
I przecież jak piszę, że to było 10 sekund, to ewidentnie sam się z siebie śmieję. Chyba że w Polsce ktoś uważa 10 sekund za dobry wynik?
Donald: Ale rozumie pan też, że chwalenie się takimi sensacyjnymi przygodami z drugiego końca świata może brzmieć podejrzanie?
MZ: Rozumiem, moje życie jest pełne dziwnych historii. I dla "normalnego Kowalskiego" wydają się zmyślone. Tyle, że to życie pisze najlepsze scenariusze.
Donald: Dzięki za rozmowę.