fot. East News
Milioner
Janusz Filipiak
w podcaście Forum IBRiS podzielił się swoją refleksją na temat
zmian klimatycznych
. Jego zdaniem ludzie, którzy zarabiają mniej, jedzą za dużo mięsa. Milionerzy z kolei "nie mają z czego rezygnować".
Janusz Filipiak jest prezesem Comarchu i właścicielem Cracovii, nazywany jest "najlepiej zarabiającym managerem w kraju", w 2021 roku jego pensja wyniosła ponad
25 mln zł
. Słynie też z ciętego języka, nie tylko w medialnych wypowiedziach:
W podcaście Forum IBRiS Filipiak przyznał, że
boi się zmian klimatu
.
- Teraz byłem na południu Francji u klienta, jechałem samochodem w upale 40 st. C. Mój pogląd na tę sprawę jest taki, że jest coraz gorzej. Ile musi być? 47 st. C? Żebyśmy problem zaczęli traktować poważnie? - mówił.
Filipiak stwierdził, że nie można bez końca zwiększać produkcji i konsumpcji, a żeby ocalić świat trzeba obniżyć emisję CO2 do zera. Zwrócił uwagę na nadmierną konsumpcję mięsa.
- Jednym z największych źródeł emisji CO2 jest hodowla zwierząt na mięso. A
to osoby, które mniej zarabiają, konsumują kolosalne ilości mięsa
. I to generuje bardzo dużo CO2. To jest też
olbrzymia praca - uświadomienie ludziom, żeby tyle nie żarli
. Tymczasem jak idę do swojego okolicznego sklepu pod Krakowem, to widzę, jak ludzie wynoszą takie siaty pełne mięsa. Ja nie wiem, co oni z tym zrobią. A to kreuje masę CO2 - powiedział.
W jego ocenie konsumpcję mięsa można ograniczyć np. poprzez
drastyczne podwyżki jego cen
.
- Tylko to dotknie ludzi, a tego politycy się boją, dlatego nie chcą zacząć działać.
Filipiak przyznał, że takie działania nie uderzyłyby w bogatych, bo
"bogaci ludzie nie jedzą mięsa"
. Stwierdził też, że milionerzy w zasadzie nie mają z czego rezygnować.
-
A z czego ja mam rezygnować? No może z prywatnego samolotu
, ale wtedy będę leciał tym wielkim starym Boeingiem, który ma dużo wiekszą emisję CO2 na pasażera. A ja muszę latać, bo robię biznes w 90 krajach. Milionerzy nie mają z czego rezygnować - tłumaczył.
Wyjaśniał, że lata "turbośmigłowcem, który konsumuje połowę mniej paliwa niż odrzutowce" i "gdyby inni milionerzy mieli takie samoloty, to byłby mikro ułamek tych zanieczyszczeń, które dziś są emitowane przez lotnictwo".
- Nie chcę się bronić i tłumaczyć, ale trzeba się zastanowić, ile emisji CO2 pochodzi od tych starych samolotów pasażerskich, ale ile z tego mojego samolociku. Równie dobrze mógłbym odbić piłeczkę jako milioner i powiedzieć:
ludzie, lecicie na Kretę na urlop i zanieczyszczacie planetę
. Niech ktoś wytłumaczy tej niższej warstwie społecznej, żeby nie lecieli na wakacje.
Prowadząca rozmowę pytała Filipiaka także o limity wynagrodzeń, które miałyby niwelować różnice między zarobkami szefów a pracowników. Milioner stwierdził, że "młodzi ludzie muszą mieć perspektywę zarabiania dużych pieniędzy", a jedyne, co go bulwersuje to
wysokie zarobki bankierów.
- Oni nie wytwarzają wartości, oni spijają śmietankę, nie przyczyniają się do rozwoju gospodarki. I tutaj świat się psuje. Już filozofowie greccy dopuszczali akumulację bogactwa wśród przedsiębiorców, rolników, osób które wytwarzają dobra materiale, ale krytykowali zabieranie procentów od kredytów. W średniowieczu Kościół powszechnie potępiał lichwę - stwierdził.
Słowa Filipiaka wywołały wiele komentarzy w mediach społecznościowych.
"Albo demokracja nałoży uzdę panom prezesom, albo żadnej transformacji, a co za tym idzie - żadnej przyszłości planety nie będzie" - pisze Adrian Zandberg.