Start
Klaudii Jachiry
w wyborach parlamentarnych wywołał niemałe kontrowersje. Ostatecznie jednak medialny szum opłacił się Jachirze i została wybrana na
posłankę Sejmu IX kadencji.
Wczoraj podczas
inauguracyjnego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet
Klaudia Jachira
poruszyła kwestię "całowania po rękach".
- To jest takie na marginesie, trochę pół żartem, pół serio, bo mam świadomość, że są ważniejsze problemy, z jakimi Polki mają do czynienia. Ale to grono jest idealne, by poruszyć kwestię całowania rąk w Sejmie - powiedziała na wstępie Jachira.
Jak relacjonuje
Gazeta Wyborcza,
niektóre z posłanek się uśmiechnęły, inne pokiwały głowami, a jeszcze inne klasnęły w ręce.
Jachira w dalszej części wystąpienia stwierdziła, że potrzebne są "jakieś regulacje w tej sprawie". Dodała, że to "naruszenie jej cielesności":
- Przepraszam bardzo, szanowne panie,
ja proszę o jakieś regulacje w tej sprawie.
Ja nigdy
w mojej karierze zawodowej nie spotkałam się z tak wielką potrzebą całowania po rękach.
Szczególnie posłów prawicy, ale tak naprawdę z każdej opcji.
To jest dla mnie naruszenie mojej cielesności
. Mówi się, że molestowanie zaczyna się, gdy kobieta czuje dyskomfort. Ja go odczuwam. Staram się miażdżyć im te ręce w uścisku, żeby mi ich nie podnosili, ale nie odbierają tych sygnałów.
Realnie mnie to brzydzi. Zróbmy coś z tym, błagam
- zaapelowała.
Koleżankę
wsparła posłanka Lewicy Małgorzata Sekuła Szmajdzińska:
- Starszą koleżanką jestem, ale muszę przyznać, że ja już od wielu lat z tym walczę
. Ściągam tę łapę w dół.
Jak mam kumpla, którego lubię, to mu dam buziaka po prostu. Ale nie, żeby ktoś mnie zmuszał.
To wcale nie jest okazywanie szacunku
- powiedziała.
- Myślę, że wszystkie tego doznajemy, jesteśmy przeciw,
to jest ważna sprawa
- przyznała przewodnicząca grupy
Wanda Nowicka.