W czwartek lider wyścigu Tour de France Duńczyk
Jonas Vingegaard
w pewnym momencie zwolnił i
poczekał na swojego najgroźniejszego rywala Tadeja Pogaczara
, który upadł w trakcie 18. etapu.
18. etap był bardzo wymagający. Uczestnicy zmierzyli się z trzema górskimi premiami i metą na 13-kilometrowym podjeździe do Hautacam. To nie przeszkodziło Duńczykowi reprezentującemu Jumbo-Visma, który jako pierwszy pokonał trasę. Jednak jadący tuż za nim Słoweniec z UAE Emirates miał
upadek na szybkim, technicznym zjeździe
.
Vingegaard widząc to zatrzymał się zwolnił tempo i
poczekał aż Pogaczar podniesie się
i ponownie wsiądzie na rower. Mężczyzna szybko wrócił do wyścigu i podziękował rywalowi za sportową postawę.
- Nie chcę jeszcze mówić o wygraniu Tour de France. Porozmawiamy o tym za dwa dni - oświadczył Vingegaard, który finalnie pierwszy przekroczył metę.