Wczoraj wieczorem przed
miejską komendą policji w Koninie
zebrało się około stu osób, głównie młodzież. Gwałtowna demonstracja zakończyła się
zamieszkami, w wyniku których rannych zostało dwóch policjantów
.
Protest odbył się w związku ze
śmiercią 21-latka, który w czwartek został postrzelony przez policjanta
. Funkcjonariusze próbowali wylegitymować trzy osoby,
Adam C.
zaczął jednak uciekać. Według relacji policji miał wyjąć nożyczki, więc funkcjonariusz poczuł się zmuszony do użycia broni. Chłopak miał mieć przy sobie narkotyki.
Sprawą zajmuje się prokuratura, oświadczenie w sprawie wydał już też ojciec postrzelonego 21-latka.
Protest przed miejską komendą trwał wczoraj kilkadziesiąt minut. Jego uczestnicy
rzucali kamieniami, petardami i butelkami,
kopali w tarcze trzymane przez policjantów, krzyczeli “Mordercy” i "Zawsze i wszędzie, policja j****a będzie".
Demonstracja przerodziła się w zamieszki.
Policjanci odddali strzały ostrzegawcze i rozgonili tłum.
Według informacji portalu lm.pl,
zatrzymano siedem osób
. Piątka z nich była pod wpływem alkoholu, a cztery były nieletnie.
Prezydent Konina
po niedzielnych zamieszkach zapowiedział zwołanie sztabu kryzysowego. Do mieszkańców zaapelował o spokój.
- Apeluję szczególnie do rodziców małoletnich, którzy biorą udział w demonstracjach przed komendą.
Proszę o zachowanie spokoju, aby w naszym mieście było bezpiecznie.
Nie może dochodzić do takiej sytuacji, że miasto jest sparaliżowane, że dochodzi do wyłączenia ruchu na ulicy oraz wygaszenia światła. Miasto musi funkcjonować - powiedział
Piotr Kortykowski.