We wtorek około
40 szpitali w całej Polsce
wzięło dziś udział w
strajku ostrzegawczym pielęgniarek i położnych
. Jedno z haseł protestujących brzmiało
Godna płaca za ciężką pracę
. Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok podkreślała, że to protest
przeciwko warunkom pracy i płacy
.
Okazuje się, że nie tylko w Polsce pielęgniarki domagają się lepszych płac. W
Nowej Zelandii
wczoraj od łóżek pacjentów, w ramach ogólnokrajowego protestu, odeszło
30 tysięcy pielęgniarek
.
Pielęgniarki uważają, że są
niewystarczająco wynagradzane
, doświadczają wypalenia zawodowego, a ich warunki pracy pogorszyły się.
Wcześniej Nowozelandzka Organizacja Pielęgniarek prowadziła rozmowy z rządem na ten temat, jednak po otrzymaniu propozycji podwyżki wynagrodzeń o 1,4%, doszło do strajku.
Rząd przekazał, że pielęgniarki domagają się
podwyżki pensji o 17%
, jednak Nowej Zelandii nie stać na to.
W ostatnim czasie rząd premier Jacindy Ardern mierzy się z zarzutami, że nie robi zbyt wiele, by zmniejszyć skalę nierówności w kontekście wynagrodzeń. Krytycy Ardern wskazują, że gospodarka Nowej Zelandii lepiej zniosła kryzys związany z pandemią, niż szacowano.
Nowozelandzka Organizacja Pielęgniarek w wydanym oświadczeniu stwierdziła, że
wynagrodzenia oferowane pielęgniarkom nie zachęcają do wykonywania zawodu
. W związku ze strajkiem w szpitalach i klinikach w Nowej Zelandii wstrzymano wszystkie zabiegi i operacje, które nie miały pilnego charakteru.