Od ponad roku
rolnicy w Indiach
organizowali
protesty
w związku z proponowanymi przez rządzących w kraju
reformami rolniczymi
. Rolnicy twierdzą, że
nowe przypisy miały ich uzależnić od wielkich korporacji
, ponieważ miały one powstrzymywać rząd od kupowania pszenicy i ryżu po gwarantowanych jak dotąd cenach.
Rządzący z kolei twierdzili, że reformy, które otwierają sektor rolniczy na prywatnych kontrahentów, nie zaszkodzą im.
Protesty spowodowały, że w styczniu tego roku Sąd Najwyższy w Indiach ogłosił, że
zawiesza wejście w życie nowych reform rolnych
. Powstał komitet ekspertów, który miał pomóc
rozwiązać przedłużający się spór
pomiędzy rządzącymi a rolnikami.
Okazuje się, że po roku protestów i walki rolników
władze Indii formalnie uchyliły trzy uchwalone we wrześniu 2020 roku ustawy
liberalizujące rynek rolny i kończące państwowy skup produktów rolnych oraz gwarancję minimalnych cen.
Część rolników postanowiła jednak
kontynuować protest, domagając się m.in. poszerzenia katalogu produktów
, na które obowiązują gwarantowane ceny.
Protesty rolników są problemem dla polityków, zwłaszcza dla partii, której przewodzi premier Indii Narendra Modi.
Na początku 2022 roku odbędą się wybory do parlamentów siedmiu indyjskich stanów
, w tym najludniejszego z nich, żyjącego głównie z rolnictwa Uttar Pradeś. Obecnie rządzi tam Indyjska Partia Ludowa, które liderem jest premier.