Wyborcza przypomina, że Dawid "Cygan" Kostecki ujawnił związki biznesu i polityki

W piątek w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce

, 38-letni były bokser. Odsiadywał wyrok za kierowanie grupą przestępczą. Miał wyjść za dwa lata. 

Według Służby Więziennej

, leżąc na więziennej pryczy. W samobójstwo nie wierzy jednak jego rodzina. 

Jak zauważa

, śmierć Kosteckiego to

wśród osób związanych z tzw.

dotyczącą rzeszowskich agencji towarzyskich. Gazeta przypomina, że to właśnie Kostecki ujawnił proceder współpracy CBŚ z Rzeszowa z właścicielami agencji towarzyskich, których klientami byli politycy.

Więcej o aferze podkarpackiej, w którą według WP

, pisaliśmy tutaj:

[reklama]

Kostecki w 2012 roku na Facebooku opisał

, co miało być zemstą za aresztowanie przed jedną z ważnych walk. Pisał wtedy, że do braci R., ukraińskich właścicieli agencji, regularnie przyjeżdża funkcjonariusz CBŚ w Rzeszowie,

 Biznes miał być chroniony przez "skorumpowany układ urzędników i funkcjonariuszy w Rzeszowie". 

przypomina, że wtedy nie wszczęto śledztwa w sprawie doniesień Kosteckiego. On sam w 2015 roku

. Jedna z wersji wydarzeń głosiła, że chciał popełnić samobójstwo, druga, że został pobity.

- Dawid był wtedy wzywany na przesłuchania do prokuratury w innym mieście. Jeździli tam także inni rzeszowianie w przeszłości powiązani z agencjami towarzyskimi. Być może Kostecki został pobity właśnie po to, by mu zamknąć usta i zastraszyć pozostałych - mówił informator

.

W

w wyniku

zatrzymano funkcjonariusza Daniela Ś. i Krzysztofa B., szefa CBŚP w Rzeszowie, jak również braci R. Otrzymali stosunkowo krótkie wyroki, rok i półtora roku pozbawienia wolności, obaj wyszli już z więzienia. 

zauważa, że to właśnie facebookowy wpis Kosteckiego zapoczątkował akcję, w wyniku której rozbito układ pomiędzy CBŚ a braćmi R. W sprawie zeznawały też inne osoby, głównie z konkurencji, a

.

[reklama]

Jeden z nich,

, opowiadał śledczym m.in. o tym, jak w 2010 roku

Sam został wtedy skazany.

– Tam była jazda. Zapraszano ludzi ze świecznika. Bogatych, ustosunkowanych i takich, od których wiele zależało np. w wymiarze sprawiedliwości czy w polityce. Tam się rozsypywali po alkoholu i innych używkach. Wszystkie ich wyczyny były nagrywane. To, że do agencji braci R. policja nie weszła, to nie tylko efekt ochrony ze strony niektórych policjantów, ale też obawy o swój wizerunek ważnych ludzi. Nagrań może być tysiące – mówił w rozmowie z

. 

Zmarł w styczniu tego roku. Znajomi twierdzą, że popełnił samobójstwo, bo

. Nie żyje też inny świadek w sprawie,

, właściciel innej rzeszowskiej agencji. On też miał mieć "wiele do powiedzenia" w sprawie afery podkarpackiej.

[reklama]

Zobacz też: