Taylor Swift
została wyróżniona przez Uniwersytet Nowojorski i otrzymała
doktorat honoris causa w dziedzinie sztuk pięknych
. Władze uniwersytetu podkreśliły, że Swift jest "jedną z najbardziej płodnych i cenionych artystek swojego pokolenia".
Wokalista oficjalnie odebrała przyznany tytuł 18 maja na Yankee Stadium podczas ceremonii ukończenia studiów przez absolwentów roku 2020/2021, którzy nie mogli zostać uhonorowani wcześniej ze względu na pandemię COVID-19.
Gwiazda wygłosiła 20-minutowe przemówienie, w którym opowiedziała o kulisach sławy i swojej kariery.
- Ważną częścią dorastania i rozpoczynania nowych etapów, jest akceptacja. [...] Jako młoda osoba wkraczająca w dorosłość byłam karmiona przesłaniem, że jeśli nie będę popełniać błędów, wszystkie dzieci w Ameryce staną się idealnymi aniołkami. A
jeśli się potknę, świat się zawali
, a moja kariera się skończy. Z czasem nauczyłam się, że warto ufać instynktowi i pogodzić się z perspektywą porażek.
Zdarzy się, że coś schrzanicie
. Ja też, ale wtedy wszyscy przeczytają o tym w Internecie - mówiła Swift.
Nie zabrakło również żartów - w końcu Taylor znana jest z poczucia humoru.
- Chciałabym podziękować NYU za uczynienie mnie, przynajmniej na papierze, doktorem.
Nie jest to doktor, którego chciałbyś mieć w pobliżu podczas nagłego wypadku
, chyba że masz potrzebę usłyszeć chwytliwą piosenkę lub potrzebujesz pomocy kogoś, kto potrafi wymienić ponad 50 ras kotów w ciągu minuty - przyznała.
Swift poruszyła też temat unikania cringe’u w swoim życiu.
-
Naucz się żyć z cringem.
Bez względu na to, jak bardzo będziesz starał się uniknąć bycia cringe’owym, spojrzysz na swoje życie wstecz i poczujesz cringe retrospektywnie.