Dziś w całej Polsce odbywają się duże
protesty rolników
, którzy - podobnie jak rolnicy w innych krajach Europy - sprzeciwiają się m.in. niektórym zapisom Europejskiego Zielonego Ładu. Ponadto nie godzą się na import produktów rolnych z Ukrainy i domagają się wsparcia hodowli zwierząt.
O sytuacji w polskim rolnictwie rozmawiano dziś również w Sejmie. Temat rozpoczął Krzysztof Mulawa z Konfederacji, mówiąc o zdradzie polskich rolników przez PiS i Platformę Obywatelską. Następnie na mównicę weszła Anna Gembicka z PiS, minister rolnictwa dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego, a po niej jej poprzednik Robert Telus. Głos zabrał także M
ichał Kołodziejczak
, a następnie Stefan Krajewski.
Awantura rozpoczęła się natomiast, gdy na mównicy pojawił się
Sebastian Łukaszewicz
z PiS, który oskarżył Kołodziejczaka o uciszanie rolniczki z Podlasia.
- Wczoraj doszło do sytuacji skandalicznej. Michał Kołodziejczak dzwonił do rolniczki z województwa podlaskiego, pani Julity Olszewskiej i zaczął ją zastraszać. Mam na to screeny, mam dowody. Mało tego,
wysłał do domu pani Julity osiłków
, którzy kazali jej usunąć film z internetu, który zrobił 3 mln zasięgu. To skandal - powiedział.
- To jest kłamstwo i pomówienie i może pan sobie kłamać, prawdy nie zakłamiecie.
Spotkamy się w sądzie
, zapraszam - odpowiedział mu Kołodziejczak.
Gdy zszedł z mównicy, zaczął dyskutować z posłem Łukaszewiczem. Obok pojawili się m.in. Anita Czerwińska, Robert Telus i Marek Suski. Na nagraniach zamieszczonych w sieci można usłyszeć, jak
Suski powtarza w kierunku Kołodziejczaka słowo "gnojownik"
, a następnie zwraca się do niego:
-
Wypad gnojowniku, zdrajco.
W tym czasie Hołownia prosił kilkukrotnie posłów, aby zajęli miejsca. Gdy nie reagowali, ogłosił, że rozpoczyna procedurę wykluczania ich z obrad Sejmu. Wówczas lidera Agrounii odciągnęli inni posłowie KO.
-
Nie jesteśmy w przedszkolu i nie będę ustalać, kto zaczął
, bo nie jestem przedszkolanką, tylko marszałkiem Sejmu - powiedział.
Dodał, że jeśli ktoś czuje się pomówiony, może złożyć wniosek do odpowiedniej komisji albo do prokuratury.
- Sala sejmowa nie będzie miejscem ani szarpanin, ani bójek, ani wyrzekania sobie, bo to nie jest fight club tylko Sejm Rzeczpospolitej Polskiej - podsumował.