Około dwóch tysięcy
pracowników kopalni i elektrowni w Turowie
, jak i mieszkańców innych części Polski pojechało dziś przed siedzibę
Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu
. Jest to protest związany z decyzją TSUE, odnośnie wstrzymania wydobycia węgla w kopalni Turów.
Najpierw przed siedzibą TSUE ma odbyć się demonstracja, a następnie protestujący mają udać się przed budynek czeskiej ambasady, bo to z czeskim rządem Polska prowadzi teraz negocjacje dotyczące przyszłości Turowa.
Protestujący pojawili się przed TSUE w żółtych kamizelkach z nadrukami
"Hands off Turów"
i transparentami
"Wczoraj Moskwa dziś Bruksela suwerenność nam zabiera"
. Rozdają także ulotki, w których tłumaczą, że w "wyniku jednoosobowej absolutnie bezdusznej decyzji TSUE o zamknięciu kopalni Turów stajemy w obliczu utraty setek tysięcy miejsc pracy, paraliżu całego regionu, wepchnięcia nas i naszych rodzin w nędzę energetyczną. Nigdy nie pozwolimy się traktować jak polityczni zakładnicy. Jesteśmy zmuszeni bronić naszych praw i miejsc pracy w każdy dostępny dla nas sposób. Stąd ten protest".
- Chcemy przekazać TSUE bardzo prostą wiadomość:
tu nie jest Korea Północna
. A TSUE postępuje tak, jakby działał w Korei Północnej - jednoosobowo podejmuje decyzje, skazując ludzi na śmierć - powiedział PAP Wojciech Ilnicki, szef Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" KWB Turów, jeden z organizatorów manifestacji.
Już wczoraj przed manifestacją w rejonie wyznaczonego miejsca ustawiono specjalne bariery i zasieki z drutu kolczastego.