Po tym jak w lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, wielu zawodników sportowych działających w
rosyjskich klubach zdecydowało się je opuścić
. Tak stało się, chociażby w przypadku Grzegorza Krychowiaka i Sebastiana Szymańskiego. Inaczej postąpił
Maciej Rybus
. Piłkarz był krytykowany za to, że
kontynuuję grę w tamtejszych klubach
. Sportowiec nie komentował jednak hejtu wylewającego się na niego i jego rodzinę.
Kilka dni temu zdecydował się na udzielenie
wywiadu dla portalu sport.tvp.pl
. Zawodnik
Rubinu Kazań
tłumaczył, że był w innej sytuacji niż jego koledzy i dlatego nie zasłużył na hejt. Wyjaśnił, że jego żona Lana jest Rosjanką i w Rosji zbudował całe swoje życie:
- Nic ich z tym krajem nie łączyło. Mieli kontrakty i to wszystko. Ja natomiast mam tam
żonę, która jest Rosjanką, dwóch synów, nieruchomości, życie, które rozwijało się przez ponad dziesięć lat.
Tak naprawdę to w Rosji zostałem
prawdziwym mężczyzną, założyłem rodzinę, zarobiłem pieniądze i zabezpieczyłem naszą przyszłość
. Tam też osiągnąłem największe sukcesy piłkarskie. Zostawienie tego wszystkiego z dnia na dzień nie było takie proste. Czy z perspektywy czasu był to dobry wybór? Dla mojej rodziny - na pewno - powiedział Rybus w rozmowie z Sebastianem Staszewskim z TVP Sport.
- Rozumiem, każdy na moim miejscu miałby prawo podjąć swoją decyzję. Ja podjąłem swoją. Nie pod wpływem nacisków ludzi czy wpisów w Internecie, ale zgodnie z moim sumieniem.
Lubię życie w Rosji,
w Moskwie. Szybko się tam zaaklimatyzowałem, poznałem język, ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi. Rodzina czuje się tam komfortowo. Ale niestety wybuchła wojna - dodał.
Piłkarz tłumaczył, że najważniejsze było zapewnienie bezpieczeństwa rodziny. Dodał, że nie ma sobie nic do zarzucenia:
- Bardzo to wszystko przeżywam. Ale nie chcę zwariować. Mam rodzinę, której byt muszę zabezpieczyć, mam pracę, którą muszę wykonywać. Powtórzę: moim postępowaniem nikomu nie robię krzywdy. Uważam, że każda wojna to zło, bo każda niesie ze sobą śmierć i wiele innych strasznych rzeczy. Jak wszyscy rozsądni ludzie wolałbym, aby na świecie panował pokój. Ale, niestety, nie zawsze tak jest - zaznaczył Rybus.
- Ja nie mam sobie niczego do zarzucenia. Przez lata robiłem wszystko, aby jak najlepiej reprezentować swój kraj i myślę, że nie zasłużyłem na takie traktowanie, jakie spotkało mnie po wybuchu wojny. Ale wiem jak jest, emocje są bardzo duże, więc akceptuję to, co się wydarzyło - dodał.
W sieci natychmiast pojawiło się wiele
krytycznych komentarzy pod adresem piłkarza
. Krzysztof Stanowski stwierdził, że Rybus postanowił "przypomnieć wszystkim, że jest durniem":
Z wywiadu, którego udzielił Rybus, postanowiła
skorzystać rosyjska propaganda
. Serwis Life.ru opublikował artykuł zatytułowany:
"Polski obrońca Rubinu nie chciał odwrócić się od Rosji mimo gróźb i obelg"
. W materiale podkreślono, że Rybus w trakcie swojej kariery był wielokrotnie obiektem ostrej krytyki. Jednak "lawina hejtu" miała spaść na niego po wybuchu konfliktu na Ukrainie.
"W pewnym momencie skala nienawiści była tak wielka, że piłkarz nie wytrzymał presji i został zmuszony do ograniczenia swojej aktywności w mediach do zera. Dodał, że nie widzi powodu, aby opuszczać Rosję, gdzie gra w piłkę nożną i nikomu nie szkodzi, tak jak to było przed początkiem wydarzeń na Ukrainie" - napisał rosyjski serwis.
Temat wykorzystały także serwisy Gazeta.ru, RBC, tabloid Moskowskij Komsomolec, czy serwis Lenta.ru, które podkreślały słowa piłkarza, że "Rosja zrobiła z niego prawdziwego mężczyznę" - a konkretnie, że tam "założył rodzinę, zarobił pieniądze i zabezpieczył swoją przyszłość". W artykułach wskazywano, że cała sytuacja ma być
dowodem na "rusofobię Polaków".