Pod koniec stycznia w mediach pojawiły się doniesienia, że były
poseł Platformy Obywatelskiej, Stefan Niesiołowski,
miał
przyjmować łapówki
od biznesmenów zatrzymanych przez CBA, odbierając je
w postaci usług seksualnych.
Polityk w rozmowie z Tomaszem Lisem
zapewniał, że nie popełnił żadnego przestępstwa.
- Nie brałem żadnych pieniędzy, nie korzystałem z żadnych łapówek i nie mam zamiaru o tym rozmawiać.
To jest podła insynuacja
i poniżanie mojej rodziny. Coś obrzydliwego - mówił o "seksaferze”.
Dziś polityk stawił się w Łódzkim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, gdzie był
przesłuchiwany.
Okazuje się, że Niesiołowski usłyszał zarzut przyjmowania i żądania korzyści osobistych i majątkowych w postaci usług seksualnych opłacanych przez dwóch znanych mu biznesmenów:
- Zakończyło się przesłuchanie w charakterze podejrzanego pana posła. Prokurator ogłosił podejrzanemu zarzut
przyjmowania i żądania korzyści osobistych i majątkowych w postaci usług seksualnych
opłacanych przez dwóch znanych panu posłowi biznesmenów, również podejrzanych w tej sprawie - powiedział mediom naczelnik Łódzkiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Mariusz Jaworski.
Jak podkreślił Jaworski wobec polityka nie będą stosowane środki zapobiegawcze.
Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Sprawę skomentował już pełnomocnik
Stefana Niesiołowskiego
N., były poseł SLD Ryszard Kalisz: