Wczoraj prezydent
Andrzej Duda
poinformował, że
zawetuje tzw. lex Czarnek 2.0,
czyli nowelizację ustawy Prawo oświatowe, regulującej między innymi zasady działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach, zwiększającej nadzór kuratorów, a także wprowadzającej zmiany w edukacji domowej. Uzasadniał to przede wszystkim brakiem kompromisu społecznego.
Bez wątpienia środowisko Zjednoczonej Prawicy było zaskoczone posunięciem prezydenta.
Przemysław Czarnek
na gorąco komentując sprawę przyznał, że jest
zawiedziony.
Dziś minister po raz kolejny odniósł się do sytuacji W Porannej Rozmowie radia RMF FM:
- Tydzień temu prezydent zaprosił mnie na spotkanie w Kancelarii Prezydenta i zapewniał, że absolutnie jest przepracowana z ministrami z Kancelarii Prezydenta i dlatego
nie ma żadnych problemów z tą ustawą.
Nie wiem co się stało w międzyczasie - stwierdził minister edukacji.
Czarnek stwierdził też, że zdziwiło go tłumaczenie prezydenta, że do kancelarii przyszły 133 listy protestacyjne w sprawie nowelizacji:
- Sytuacja, w której prezydent [...] nie zwraca uwagi na 10 mln 400 tys. osób, które na niego głosowały jest absolutnie absurdalna - uważa szef resortu edukacji.
Co istotne polityk zapowiedział, że b
ędzie pracował nad trzecią wersją ustawy
, jednak dodał, że w porównaniu do drugiej wersji
nie ma zamiaru nic zmieniać.
Minister stwierdził, że skoro prezydent do zeszłego tygodnia uważał, że w lex Czarnek nie trzeba nic zmienić, to tak też pozostanie.
- Jest artykuł 72 ustęp I Konstytucji. Każdy ma prawo żądać ochrony dzieci przed demoralizacją. Nie możemy pozwolić, żeby organizacje pozarządowe wchodziły do szkoły bez wiedzy rodziców i uczyły świństw - bo tego właśnie uczą w największych miastach. To było jasne dla pana prezydenta do zeszłego tygodnia. Dlaczego nie jest jasne teraz? Będę pytał, gdy będę miał okazję - powiedział Przemysław Czarnek.