Wczoraj w Houston w Teksasie rozpoczął się festiwal
Astroworld
organizowany przez
Travisa Scotta
. Koncert rapera skończył się tragicznie: gdy
50-tysięczny tłum zaczął napierać na scenę
, wybuchła panika. Jak podają służby,
zginęło co najmniej osiem osób
, setki zostały ranne.
Z relacji amerykańskich mediów wynika, że tłum zaczął napierać na scenę około 21. Sam Scott kilkukrotnie prosić ochronę, aby upewniła się, czy wszystko w porządku. Doszło do wybuchu paniki, ludzie zaczęli tratować się nawzajem. W mediach społecznościowych można zobaczyć filmy, na których widać
karetki wjeżdżające na teren koncertu
i ratowników przeprowadzających resuscytację. Interweniowała również policja. Koncert wreszcie przerwano.
- Czułem się, jakbyśmy byli w piekle,
nie można było oddychać
- mówi jeden z uczestników koncertu w rozmowie z Reutersem.
- Ja i ośmiu moich przyjaciół wyszliśmy bezpiecznie. Wyobraź sobie tysiące ludzi pchających cię do przodu - ponad 50 tys. ludzi. Dzieci były tratowane. Trzymałem się barierki z kumplami, miałem łatwo. Widziałem jednak wielu ludzi, którzy płakali i krzyczeli - relacjonuje inny uczestnik koncertu w rozmowie z The Sun.
Służby przekazały, że zginęło co najmniej 8 osób, 17 trafiło do szpitala. Poza tym na miejscu rozstawiono
szpital polowy
, w którym udzielono pomocy ponad 300 uczestnikom koncertu.
- Myślę, że teraz jest najważniejsze, by
nikt z nas nie bawił się w spekulacje
. Nikt wciąż nie zna odpowiedzi na pytanie, jak do tego doszło. Gdy wciąż jeszcze ustalmy fakty i nie mamy materiału dowodowego, nie mogę nic więcej powiedzieć o tym zdarzeniu, by nie ranić rodzin ofiar - poinformował szef policji w Houston
Troy Finner
.
Lokalne media pokazywały, że już przed koncertem dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Tuż po otwarciu bramek festiwalu jego uczestnicy przewrócili sprzęt, kilka osób zostało rannych.
Po wczorajszych wydarzeniach drugi dzień festiwalu został
odwołany
. Teren koncertu zamknięto, na miejscu pracują służby.