UCE RESEARCH i platforma ePsycholodzy.pl przeprowadzili
badanie dotyczące pracy.
Okazuje się, że
23,9 procent pracowników
w Polsce
otrzymuje od przełożonych
e-maile, SMS-y lub inne
wiadomości
w typowo służbowych sprawach za pomocą komunikatorów
po godzinach pracy.
Z kolei 56,5 procent badanych uważa, że nie doświadczyło tego problemu, a 6,6 procent nie pamięta, czy to się zdarzyło. 13 procent badanych deklaruje z kolei, że dostaje maile, smsy i inne wiadomości od przełożonych tylko w awaryjnych sytuacjach.
Co ciekawe
85,5 procent osób odbierających korespondencję odpowiada na nią jeszcze tego samego dnia.
12,4 procent ankietowanych nie robi tego w tym czasie. Natomiast 2,1 procent badanych nie pamięta, jak reaguje. Z kolei, jeśli pracownicy na nią nie odpowiadają,
są ponaglani.
Tak deklaruje ponad połowa badanych.
Autorzy badania podkreślają, że sytuacja dotyczy głównie młodych osób, co może prowadzić o szybkiego
wypalenia zawodowego:
"Chociaż w firmach to rzeczywistość, wysyłanie podwładnym SMS-ów czy wiadomości za pośrednictwem komunikatorów absolutnie nie powinno mieć miejsca po godzinach pracy. Ci, którzy je otrzymują, mogą odczuwać ciągły niepokój, bo polecenie służbowe może nadejść w każdej chwili" - podkreślił, komentując wyniki badania, Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.
Z badania wynika, że przełożeni najczęściej kontaktuje się po godzinach pracy z
pracownikami płci męskiej
- 27,2 procent badanych. Dotyczy to głównie osób w wieku
23-35 lat
- wśród nich 29,7 procent i zarabiających
7000-8999 zł netto
miesięcznie - 39,1 procent.
"Widać, że to dotyczy głównie młodych i aspirujących pracowników. Dla takich osób praca bywa na pierwszym miejscu w życiu. Mają świadomość tego, że duże zaangażowanie może prowadzić do awansu, a co za tym idzie - wzrostu zarobków. Przełożeni są tego świadomi i dlatego pozwalają sobie na taki kontakt po godzinach pracy" - wyjaśnił Michał Pajdak.
Współautorka badania, radca prawny dr Karolina Mazur od strony prawnej wskazała, że wysyłanie wiadomości do pracownika lub podejmowanie z nim kontaktu telefonicznego poza godzinami pracy nie jest zakazane, jednak wówczas pracownik nie jest zobowiązany do udzielenia odpowiedzi. Jak podkreśla współautorka badania, wyjątkiem jest dyżur pracowniczy. W innych sytuacjach powyższe działanie przełożonego może zostać uznane za polecenie pracy w godzinach nadliczbowych
"Praca wykonywana w godzinach nadliczbowych jest dopuszczalna w razie konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, mienia bądź środowiska albo dla usunięcia awarii, bądź w przypadku szczególnych potrzeb pracodawcy. Dodatkowo można zobowiązać pracownika do pozostawania w gotowości do wykonywania pracy poza normalnymi godzinami pracy, w gotowości do wykonywania pracy wynikającej z umowy o pracę w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym przez pracodawcę. Wówczas jest to dyżur w rozumieniu przepisów" - wskazała dr Mazur.
"Z naszych obserwacji wynika, że
w czasie pandemii praca zdalna
w wielu przypadkach ewidentnie
zatarła granicę
między życiem prywatnym i pracą. Skutkiem tego jest przemęczenie"- stwierdził Pajdak.
"Presja nakładana na pracownika przez przełożonego może wymuszać określony styl życia, w całości podporządkowany pracy. Menadżerowie niestety ciągle nie rozumieją tego, że podwładny jest bardziej efektywny i zaangażowany, jeżeli ma czas na zadbanie o własne sprawy po skończonej pracy" - zaznaczył Michał Murgrabia.