fot. East News
Małgorzata Kidawa-Błońska
pod koniec marca podczas konferencji prasowej zapowiedziała, że z
awiesza kampanię prezydencką.
Zachęcała też do
bojkotu wyborów
przez innych kandydatów opozycji.
Dziś w rozmowie z
Patrykiem Michalskim z RMF FM
, kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach na prezydenta RP
przyznała jednak, że nie wycofuje się z wyborów
, nawet jeśli ich termin zostanie przełożony np. na 17 maja:
-
Ja się z wyborów nie wycofuję, bo ja się z Polakami umówiłam
, że startuję w normalnych demokratycznych wyborach. Mówimy o tym, co jest tutaj, ja podkreślałam, że 10 maja wybory nie powinny się odbyć, mówiłam to jako pierwsza i okazuje się, że miałam rację. Czekam na racjonalny krok, przełożenie wyborów. To może zrobić premier, nie trzeba zamydlać. Polacy chcą, żeby były wybory i ja w tych wyborach chcę wystartować, ale 10 maja, wszyscy już mówią, że ich się nie da zorganizować - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
Na stwierdzenie, że w kilku sondażach wyprzedza ją Władysław Kosiniak-Kamysz, Kidawa-Błońska odpowiedziała, że mimo to nie zamierza się wycofać, bo "wyborcy, by jej tego nie wybaczyli":
- Nie,
ja się przede wszystkim nie wycofuję, bo moi wyborcy by tego nie wybaczyli. Ja się nie wycofuję z wyborów, tylko nazywam rzeczy po imieniu.
Nie udaję, że to jest normalna kampania i że to są normalne wybory. Uważam, że to jest zbyt poważna sprawa - wybory prezydenckie - zbyt poważne są wartości, prawo naszego kraju, żeby akceptować, co robi PiS. Będę się przeciwko temu sprzeciwiała, wierzę, że Polacy to zrozumieją, wybory będą w normalnym czasie i wtedy zobaczymy, jakie będą rezultaty, bo ja o swój wynik jestem spokojna. Rzeczywiście, te wyniki są teraz spłaszczone, ale ja nie robię normalnej kampanii, więc trudno się dziwić, że Polacy tego nie widzą - powiedziała Kidawa-Błońska.
Dodała też, że jej kampania jest wciąż zawieszona:
-
Kampanię zawieszam, bo nie agituję za swoją osobą, nie pokazuję swojego programu.
Jestem politykiem. O tym, że wybory nie mogą być 10 maja, mogę mówić i nawet powinnam o tym mówić, bo powinnam być odpowiedzialna za Polaków - stwierdziła.
-
Kampanii jako kampanii nie możne teraz prowadzić, bo jak ją prowadzić? Będę robiła to, co uważam za słuszne.
Będę informowała ludzi o tym jak PiS chce przeprowadzić te wybory, jakie to niesie konsekwencje, gdzie to narusza prawo. Będę o tym wszystkim mówiła i przekonywała Polaków o bezsensowności tej sytuacji, tego chaosu, który wprowadza PiS. Będę mówiła, że premier i Jarosław Kaczyński są odpowiedzialni za to, żeby wybory były zgodne z konstytucją. Oni wprowadzili stan wyjątkowy w naszym kraju, przecież wszystkie obostrzenia działania, tylko z powodu wyborów nie chcą tego formalnie zrobić, a ułatwiłoby im to życie w każdej sytuacji: i z egzaminami dla młodzieży, samorządy dostałyby ułatwienia, wszystko byłoby prostsze, ale jest upór i wprowadzanie ustaw niezgodnych z prawem, z konstytucją, z regulaminem Sejmu, z dobrymi zasadami - dodała.