fot. East News
Aleksander Łukaszenka
podpisał
dekret
, który w przypadku nagłej
śmierci
prezydenta
przyznaje władzę Radzie Bezpieczeństwa
. Jak informowała dziś służba prasowa prezydenta Białorusi, dokument już obowiązuje.
Dekret "o ochronie suwerenności i ustroju konstytucyjnego" ma być gwarantem trwałości państwa. Jak cytuje Belsat, w przypadku śmierci prezydenta "z powodu zamachu, aktu terrorystycznego, agresji zewnętrznych czy innych działań siłowych wszystkie instytucje państwowe i ich przedstawiciele działają zgodnie z decyzjami Rady Bezpieczeństwa, której zebraniom przewodniczy premier". Ponadto
na terytorium całego kraju ma wówczas zostać wprowadzony stan wyjątkowy lub wojenny
.
Jak zauważają media, kluczową kwestią w takim przypadku ma być
przeprowadzenie wyborów,
bo o tym, jak będą one się odbywać, będzie decydowała również Rada Bezpieczeństwa przy udziale gubernatorów.
Rada Bezpieczeństwa to organ, który nie jest wybieralny, wszyscy jej członkowie są nominowani przez prezydenta. Zasiadają w niej m.in. premier, prokurator generalny, szefowie KGB i innych służb.
Belsat przypomina, że podpisanie dekretu Łukaszenka zapowiadał w kwietniu po tym, jak
władze ujawniły rzekomy spisek
, którego celem miała być "eliminacja głowy państwa". O spisek oskarżani są
Alaksandr Fiaduta
, amerykański prawnik białoruskiego pochodzenia
Juryj Ziankowicz
oraz prezes prawicowej Partii Białoruski Front Narodowy
Ryhor Kastusiou.
Opozycyjne media i organizacje twierdzą, że "spisek" to jednak wyłącznie prowokacja KGB.