Jak informuje szczecińska
Gazeta Wyborcza
,
jedno z miejskich lodowisk zamieniło się w kwiaciarnię
, aby obejść obostrzenia związane z pandemią koronawirusa. W związku z
kwarantanną narodową
od 28 grudnia do 17 stycznia obiekty sportowe mogą być otwarte tylko na potrzeby sportu zawodowego.
Szczeciński Lodogryf
sprzedaje więc wejściówki nie na lodowisko a do magazynu z kwiatami.
Kosztują 12 lub 17 złotych, zależnie od "wielkośći kwiatów".
Te trzeba sobie wybrać sobie samemu ze środka tafli.
Póki co są to tylko róże.
Właściciel lodowiska tłumaczy w rozmowie z
Wyborczą
, że nie robi nic złego.
- Nie sprzedajemy biletów, a jedynie kartę wstępu na magazyn z kwiatami. Po otrzymaniu karty, można wejść na teren magazynu i samemu wybrać sobie kwiaty. Na razie mamy w ofercie róże. Wszystko oczywiście z zachowaniem dystansu i w maseczkach, jak w każdym sklepie - mówi
Tomasz Fornalski
.
-
Sam prąd to jest wydatek 2 tys. zł dziennie.
Rozmrożenie i zamrożenie lodu nie wchodzi w grę, bo to jest zwyczajnie nieopłacalne. Zresztą samo mrożenie od nowa trwa tydzień. A jaka jest gwarancja, że potem nagle z dnia na dzień nie zostaną wprowadzone jakieś inne przepisy?
Do tego musimy spłacać kredyty, a z czego, jeżeli w czasie ferii mielibyśmy zamknąć obiekt?
Muszę z czegoś żyć - dodaje.
Zapowiada, że w przypadku kontroli nie przyjmie mandatu, ponieważ nie robi nic niezgodnego z prawem.