Graficzka Nina Hinz wstawiła na swój profil na X/Twitterze zrzut ekranu z otwartym czatem na Skype. Widzimy na nim rozmowę z jej szefem, który drugiego dnia pracy w firmie oczekiwał od kobiety wykonywania obowiązków na poziomie wdrożonego pracownika. Na informację o tempie pracy graficzki stwierdził, że "chyba pani żartuje".
"To dziękuję do widzenia,
ja nie płacę za naukę
" - napisał, jednocześnie zwalniając Hinz.
Na kolejnych screenshotach czytamy, że jedna z pracownic zwróciła uwagę szefowi, że swoje komentarze publikuje na czacie, do którego dostęp ma cała firma. Pan Dariusz jednak nie widział w tym nic złego, choć był od początku świadomy, że kobieta dotychczas pracowała w innym programie graficznym niż ten używany w jego agencji.
Sprawę nagłośnił marketingowiec Wojtek Kardys na swoim profilu LinkedIn.
"Pewien szef, w pewnej agencji, zwolnił dopiero co przyjętą graficzkę, przez Skype, bo nie płaci za naukę. To jest przykład takiego januszerstwa,
buraczanego biznesu
, że aż mnie zatkała" - ocenił.
Również posłanka Daria Gosek-Popiołek zaoferowała wsparcie graficzce.
Nawet streamerzy TheNitrozyniak i IsAmu przyznali, że kobieta została źle potraktowana.
Użytkownicy X/Twittera szybko dotarli do nazwy firmy, z której graficzka została zwolniona, choć sama nigdzie jej nie napisała. To zaowocowało
falą negatywnych opinii
.
Graficzka zaapelowała do internautów, żeby nie wystawiali komentarzy agencji. Mimo wszystko już były szef kobiety stwierdził, że
skieruje sprawę do kancelarii prawnej
.