Od wczoraj jest głośno o agencji marketingowej Giftpol z Radomia. Wszystko za sprawą tweeta graficzki, która została
zwolniona przez Skype’a
już 2. dnia pracy, ponieważ, zdaniem szefa, pracowała zbyt wolno.
"To dziękuję do widzenia, ja nie płacę za naukę" - napisał, jednocześnie zwalniając Ninę Hinz.
Jedna z pracownic zwróciła uwagę szefowi, że swoje komentarze publikuje na czacie, do którego dostęp ma cała firma. Dariusz Jabłoński jednak nie widział w tym nic złego, choć był od początku świadomy, że kobieta dotychczas pracowała w innym programie graficznym niż ten używany w jego agencji.
W sprawę zaangażowali się politycy, streamerzy czy marketingowi specjaliści. Internauci szybko odkryli nazwę firmy, choć zwolniona graficzna ani razu jej nie podała w swoich wpisach. To zaowocowało falą negatywnych komentarzy, a pan Dariusz postanowił zagrozić byłej pracownicy skierowaniem sprawy do kancelarii prawnej.
Właściciel agencji odniósł się do afery. Stwierdził, że Nina zadeklarowała podczas rozmowy kwalifikacyjnej, że szybko opanuje program, a finalnie nie była w stanie pracować samodzielnie. Jabłoński
nie ma czasu
na dodatkową pracę nad nową osobą, dlatego podjął decyzję o rezygnacji ze współpracy przez komunikator, ponieważ "często jest poza firmą". Jak przyznał, "powinno to się odbyć osobiście" nad czym ubolewa. Jednocześnie zapewnił, że graficzka
otrzymała wypłatę za przepracowane dni
.
"Co otrzymaliśmy w zamian: zmanipulowany obraźliwy obraz firmy na platformie X; falę hejtu [...]; tysiące obraźliwych maili i wiadomości [...]; nękanie pozostałych pracowników firmy" - wymienił w oświadczeniu.
Dalej stwierdził, że Giftpol jest obecny na rynku od kilkunastu lat i działa prężnie dzięki wiernym pracownikom.
"Dbamy o ludzi, szanując oddanie i zaangażowanie. W naszej firmie respektowane są zasady kodeksu pracy, wypłacane terminowo wszystkie świadczenia. Dodam, iż jesteśmy firmą społecznie użyteczną, gdyż
wspieramy wiele fundacji
w tym kraju" - tłumaczył.
Na koniec zapytał użytkowników Facebooka, czy zasłużył na falę hejtu i nagonkę w internecie "dlatego, że osoba straciła pracę po 3 dniach".
"Czy złość, nienawiść i poczucie osobistej vendetty to w tym kraju przyczyna tego, aby atakować i niszczyć czyjeś dobre imię?" - zaapelował.