Pracujący na trasie na Mount Everest szerpa opublikował nagranie pokazujące
śmietnisko na szczycie
pozostawione przez uczestników wyprawy. Na pierwszym planie widać porzucone namioty, butelki, papier czy puste butle tlenowe. Nagranie zdobyło dużą popularność w mediach społecznościowych i wywołało dyskusję o tym, jak powinno się karać za zaśmiecanie gór.
Szerpa, który prowadzi konto "Tenzi Sherpa" na Instagramie, zwrócił uwagę, że niektóre firm
y wycinają swoje logo lub logo sponsorów z namiotów
, aby nie było wiadomo, kto je zostawił
"Najbrudniejszy obóz, jaki kiedykolwiek widziałem. Mnóstwo namiotów, pustych butli tlenowych, łyżek, środków higienicznych, papieru, rzeczy używanych przez uczestników wypraw. Za każdym razem jest mi smutno, widzę, jak grupy wycinają z namiotów logo swoich firm i sponsorów i zostawiają te namioty. (...) Zwracam się z prośbą do rządu o ukaranie firm, które zostawiają śmieci w górach. To ogromny problem" - napisał.
Jego nagranie opublikowały popularne kanały na Twitterze:
W sieci pojawiło się wiele komentarzy krytykujących uczestników wypraw, którzy z Mount Everest robią wysypisko śmieci. Pojawiały się też wpisy sugerujące, że
nepalski rząd po prostu nie radzi sobie z problemem
, choć pobiera od grup ekspedycyjnych opłaty za zezwolenie na wejście oraz wysoki "depozyt za śmieci".
O zaśmiecaniu przez turystykę wysokogórską nepalskie media alarmowały od dawna. Jak podawały lokalne portale, w ciągu roku na zboczach Everestu porzuca się co najmniej
140 ton śmieci
. Skala problemu gwałtownie rośnie, ponieważ wzrosła liczba wypraw na najwyższy szczyt świata. W tym sezonie na Everest ma wejść co najmniej 500 uczestników wypraw i nawet 2000 pracowników firm wyprawowych.