fot. East News
Jedną z największych sensacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego był bez wątpienia
rezultat głosowania we Francji
, gdzie skrajnie prawicowa
partia Marine Le Pen
zdecydowanie wygrała z ugrupowaniem skupionym wokół Emmanuela Macrona. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen uzyskało 31,3 procent. Z kolei daleko za nim uplasował się obóz prezydenta Emmanuela Macrona, na którego listę oddano 14,6 procent głosów.
W związku z tym francuski prezydent poinformował, że
rozwiązuje Zgromadzenie Narodowe
i wyznacza przedterminowe wybory parlamentarne. Pierwsza tura ma się odbyć 30 czerwca, a druga tura - 7 lipca.
Decyzja ta
nie spodobała się wielu francuskim obywatelom
, którzy obawiają się, że do władzy we Francji może dojść skrajna prawica. Około stu stowarzyszeń i związków zawodowych wezwało w liście otwartym opublikowanym w sobotnim wydaniu dziennika Le Monde do "mobilizacji obywatelskiej" i wzięcia udziału w zbliżających się wyborach, by nie dopuścić skrajnej prawicy do władzy,
Na weekend zaplanowanych zostało
ponad 200 manifestacji.
Wezwały do nich związki zawodowe, organizacje społeczne i utworzony przez partie lewicy sojusz, nazwany Frontem Ludowym.
Policja spodziewa się, że w
Paryżu
protestować będzie od
50-100 tysięcy osób
, a w całym kraju - 300-350 tysięcy. W obawie przed zamieszkami zapowiedziano
mobilizację 21 tysięcy policjantów i żandarmów
.
Do protestów doszło już wczoraj wieczorem w Montpellier na południu Francji. Miało tak protestować kilka tysięcy osób. Z kolei na ulice Lyonu wyszło około 3,5 tysiąca obywateli. W czasie zamieszek ranne zostały cztery osoby, w tym trzech policjantów.