fot. East News
W połowie stycznia szefowa ministerstwa funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekazała, że
Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu
musi
oddać pieniądze
, które zostały jej przyznane na utworzenie
kierunku "Informatyka medialna"
. Jak przekazała wówczas, powodem tej decyzji są "kuriozalne naruszenia" dotyczące procesu rekrutacji na uczelnię. By móc studiować na uczelni ojca Tadeusza Rydzyka należy mieć zaświadczenie od proboszcza.
Władze uczelni są niezadowolone z tej decyzji i zapowiedziały, że podejmą w tej sprawie kroki prawne. Według nich decyzja jest bezzasadna i "oparta na racjach natury ideologicznej":
"Oparta jest nie tyle na przepisach prawa, co bardziej
na racjach natury ideologicznej.
Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że uczelnię karze się za rzekomą dyskryminację, a w aktach sprawy brak jest wskazania choćby jednej osoby pokrzywdzonej" - stwierdzono.
Toruńska uczelnia w oświadczeniu zwróciła uwagę, że kontrola przeprowadzona przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju "nie stwierdziła żadnych istotnych nieprawidłowości" w działalności Akademii. Uczelnia dodała, że mimo trudności, jakie napotyka,
nie podda się i dalej będzie się rozwijać:
"Nie pozwolimy na jej wykluczenie i eliminację. Katolicy na mocy konstytucji mają takie same prawa jak i wszyscy inni. Nie mogą być obywatelami drugiej kategorii" - podkreślono.