fot. Google Maps
Onet opisuje konflikt
mieszkańców
Olszówki
w województwie małopolskim z
proboszczem
tamtejszej parafii. Parafianie zarzucają duchownemu, że obraża ich dzieci, a także że źle gospodaruje finansami. W ramach protestu zaczęli rzucać na tacę jednogroszówki.
Konflikt trwa od dłuższego czasu, ale głośno zrobiło się o nim w styczniu, gdy proboszcz
ks. Jan Kuna
padł ofiarą
phishingu
, w wyniku którego wyczyszczono konto parafii. Jak wyjaśniała policja, duchowny kliknął w fałszywy link wysłany przez cyberprzestępców, tym samym dając im dostęp do swoich haseł. Z konta parafii zniknęło wówczas ponad
400 tysięcy złotych
. Śledztwo w sprawie wciąż trwa.
Po tym, jak wspólnota utraciła wszyskie środki, konflikt między mieszkańcami wsi a proboszczem eskalował.
- My tego księdza już tu nie chcemy. Utracił nasz szacunek i zaufanie. Po tym, jak zniknęły te pieniądze z parafialnego konta, próbowaliśmy z nim rozmawiać. Chcieliśmy, by nam pewne rzeczy wyjaśnił. W remizie zorganizowano spotkanie. Ksiądz był na niego zaproszony. Nie przyszedł, a później powiedział, że on będzie rozmawiał tylko z radą parafialną. Ludzie tak się wkurzyli, że
od tamtego czasu wrzucają mu na tacę po groszu
. Po mszy uzbiera z tego może dwa złote - mówi w rozmowie z Onetem jeden z mieszkańców Olszówki.
Parafianie zarzucają proboszczowi, że
"zachowuje się jak pan na włościach, który żąda ciągle kopert z pieniędzmi"
. Szczególne kontrowersje budzi sprawa 400 tysięcy, które zostały skradzione z konta parafii. Były to datki od wiernych na wymianę poszycia dachu. Prace remontowe zostały zrealizowane, ale ksiądz nie dokonał za nie płatności i teraz prosi parafian o kolejne ofiary na rzecz spłaty długu u dekarzy. Niektórzy mieszkańcy nie wierzą, że pieniądze zostały skradzione, bo proboszcz nie chce pokazać stanu konta parafii. Ich zdziwienie budzi fakt, że duchowny od razu nie zapłacił za remont dachu, tylko trzymał 400 tys. zł na koncie.
Poza tym ks. Janowi Kunie parafianie zarzucają
złe traktowanie dzieci
, których uczy religii. Ma nazywać ich "CKM-ami" czyli "ciężko kapującymi mózgami". Kapłan w rozmowie z lokalnym portalem wyjaśniał, że nie odnosiło się ono do uczniów, a jedynie użyte w ich obecności.
Onet próbował skontaktować się z księdzem i pozyskać jego komentarz w sprawie konfliktu z parafianami. Poboszcz jednak okazał się "niedostępny".