fot. East News
Sędziowie kolumbijskiego trybunału konstytucyjnego zagłosowali w poniedziałek za
dekryminalizacją aborcji do 24. tygodnia ciąży
. Tym samym Kolumbia staje się kolejnym krajem Ameryki Łacińskiej, w którym osoby przerywające ciążę nie będą skazywane na karę więzienia.
Od 2006 roku aborcja była dozwolona tylko w przypadku gwałtu, ciężkiej wady płodu lub gdy życie osoby w ciąży było zagrożone. Przerwanie ciąży poza wymienionymi przypadkami groziło
karą pozbawienia wolności od 16 do 54 miesięcy
. Dane pokazują, że skazano co najmniej 346 osób.
Decyzja kolumbijskiego TK to zwycięstwo zrzeszenia Causa Justa, które od 2020 roku wzywało do dekryminalizacji aborcji. Organizacja podkreślała, że
około 90 procent aborcji w kraju odbywało się potajemnie
w niebezpiecznych warunkach.
Podobna sytuacja miała miejsce jakiś czas temu w Argentynie. W połowie grudnia 2020 roku Argentyńska Izba Deputowanych przegłosowała ustawę aborcyjną, zgodnie z którą przerywanie ciąży do 14. tygodnia ma być legalne i bezpłatne. Ustawa trafiła do Senatu, a następnie izba przyjęła ustawę o możliwości przerywania ciąży.
Tym samym
Argentyna stała się pierwszym dużym krajem Ameryki Łacińskiej, który zalegalizował dostęp do aborcji
. Wcześniej pozwalała na to m.in. Gujana, Kuba i Urugwaj.
Niestety polskie konserwatywne media nie cieszą się z sukcesu argentyńskich aktywistek. Portal PCH24 uznał, że "
cywilizacja śmierci
uczyniła poważny krok w katolickiej niegdyś Kolumbii".
"Kolumbijski Trybunał Konstytucyjny
pod naciskiem przemysłu aborcyjnego
zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu, podczas którego stosunkiem 5 do 4 głosów orzeczono 'legalność' dzieciobójstwa do 6. miesiąca" - napisano w artykule.
Podobnie zareagowała redakcja
Do Rzeczy
, która stwierdziła, że "
dzieciobójstwo zostało przegłosowane
na życzenie przemysłu aborcyjnego". Dziennikarze ocenili, że kolumbijski TK użył w swoim orzeczeniu języka typowego dla lobby aborcyjnego.