Fundacja
Kai Godek
ruszyła niedawno z akcją
rozdawania własnych ulotek przybywającym do Polski Ukrainkom.
Ulotki zawierają one informacje na temat prawa aborcyjnego w naszym kraju. Na materiałach znalazło się hasło
"Aborcja to zabójstwo"
, drastyczne zdjęcia płodów, oraz cytat św. Matki Teresy z Kalkuty.
W ulotkach
zabrakło jednak informacji, że w Polsce aborcja jest legalna m.in. gdy do ciąży dojdzie w przypadku czynu zabronionego.
Wówczas aborcja jest legalna do 12. tygodnia ciąży.
Co ciekawe, sprawę wychwyciło
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej,
które upomniało Kaję Godek:
- Ministerstwo naciska, żeby w ulotkach informujących, że w Polsce nie wolno dokonywać aborcji, skierowanych do obywatelek Ukrainy, zawierać informacje, w jakich okolicznościach i na jakich podstawach można w Polsce zabić dziecko - powiedziała Godek.
Działaczka pro-life uważa, że
upomnienie ze strony ministerstwa jest absurdalne
, ponieważ na ulotkach przekazano, że "stan prawny w Polsce jest inny niż na terenie Ukrainy, i że nie można przyjść i zrobić sobie aborcji na żądanie, do czego przyzwyczajone są bardzo często obywatelki Ukrainy".
-
Ministerstwo zaczyna naciskać na nas, żebyśmy na te aborcje naganiali -
stwierdziła.
Warto dodać, że w Ukrainie obowiązują przepisy, zgodnie z którymi przerwanie ciąży jest legalne do 12. tygodnia ciąży niezależnie od przyczyny.
Z kolei inne podejście do tematu mają
władze Warszawy
. Miasto jest
gotowe pomóc zgwałconym przez rosyjskich żołnierzy uchodźczyniom
w dostępie do legalnej aborcji. Wyznaczono specjalną placówkę, która ma koordynować pomoc.
Ukrainki zgłaszają się także do organizacji takich jak Aborcyjny Dream Team. Od początku wojny w Ukrainie do 22 kwietnia co najmniej 158 osób w niechcianych ciążach zgłosiło się do organizacji o pomoc. Wszystkie miały ja otrzymać.