fot. haloursynow.pl
Kilka tygodni temu
na poboczu ulicy Rzekotki w Warszawie
stanęły
biały Fiat i bordowy Nissan
. Pojazdy są znacznym
utrudnieniem dla przejeżdżającą tą drogą samochodów.
- Nie można wyminąć drugiego auta,
powstaje chaos na i tak zakorkowanej ulicy
- skarżą się wściekli kierowcy.
Okazuje się, że blokujące ruch
samochody to sprawka okolicznych mieszkańców,
którzy mają dość ogromnej ilości aut, która pojawia się tu w godzinach szczytu.
Kierowcy jeżdżą tamtędy z przyzwyczajenia.
Do grudnia 2017 roku ul. Rzekotki była głównym połączeniem między Kabatami a Powsinem.
Od dwóch lat kierowcy mogą jeździć inną drogą
- szeroką i wygodną ul. Rosnowskiego.
- Jeżdżą tak z lenistwa, z głupoty? Z chęci zrobienia sobie lepiej? Nie wiem! Codziennie rano o 8:00 i później o 17:00 jest tu sznur samochodów - mówi serwisowi
Halo Ursynów
mieszkaniec jednego z domów przy drodze.
Na autach ustawionych na poboczu,
na szybie zostawiono wiadomość dla przejeżdżających tu kierowców:
- Stój! Przeczytaj!
To jest osiedlowy ciąg pieszo-jezdny, mała wewnętrzna uliczka,
a nie trasa na Konstancin. To nawet nie jest droga publiczna. Zachęcamy, wybierz wygodną i bezpieczniejszą ul. Rosnowskiego - można przeczytać na ogłoszeniach.
Na drugim z aut widać
żartobliwe usprawiedliwienie parkowania:
-
Nie każdy ma Porsche albo BMW. Stoi, bo nie jedzie.
- Jeżdżę tutaj, bo jest szybciej, a po drugie muszę jakoś dojechać do domu. Od ul. Korbońskiego nie ma wjazdów we wszystkie miejsca, np. do ul. Gąsek - tłumaczy serwisowi Halo Ursynów jeden z kierowców.
Kierowcy są wściekli na postawione poboczu auta.
- Ktoś im pourywał lusterka, policja przyjechała i odjechała, bo stoją zgodnie z przepisami ruchu drogowego
- mówi sąsiad z Rzekotki.
Sprawę w rozmowie z serwisem skomentowała już
policja i straż miejska:
- Mieliśmy kilka interwencji związanych z tymi samochodami, ale ponieważ nie stwierdziliśmy złamania prawa, nie podjęliśmy żadnych działań - powiedział sierż. sztab. Karol Gruda.
-
Nie widzimy powodu do interwencji.
Auta zostały zaparkowane zgodnie z przepisami, stoją na poboczu, nie ma tam zakazu - przyznał Sławomir Smyk ze stołecznej Straży Miejskiej.
By rozwiązać sytuację w tej sprawie
potrzebne jest porozumienie dzielnic.
Najlepszą decyzją byłoby zamknięcie przejazdu dla większości samochodów czy nawet całkowite wyeliminowanie ruchu.
- Nie jest to wykluczone, ale musimy to uzgodnić z Ursynowem - powiedział serwisowi Halo Ursynów Ludwik Rakowski, burmistrz dzielnicy Wilanów.
Mieszkańcy do czasu podjęcia decyzji władz dzielnic muszą stosować niekonwencjonalne metody:
- Na razie obserwujemy sytuację
. Mam nadzieję, że "niewidzialna ręka" ma jakiś pomysł na to co dalej
- mówi serwisowi mieszkaniec ul. Rzekotki.
fot. haloursynow.pl
fot. haloursynow.pl
fot. haloursynow.pl