W ubiegłym tygodniu dziennikarka i podróżniczka
Beata Pawlikowska
opublikowała na
YouTube
film na temat
depresji.
Już na wstępie stwierdziła w nim, że rozprawia się z mitami na temat tej choroby.
Dziennikarka, powołując się na wybrane przez siebie badania naukowe, stwierdziła w nagraniu, że
leki przeciwdepresyjne to substancje psychoaktywne
, które zmieniają
działanie mózgu
. Dodaje też, że u niektórych osób ich przyjmowanie może zwiększać depresję i wywoływać chroniczny stan depresji, a także zmiany w mózgu, które mają mieć wpływ na
emocje, osobowość jednostki.
Nagranie wywołało wiele emocji, zwłaszcza w
środowisku lekarskim
. Maja Herman, jako prezes Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych zapowiedziała
proces
przeciwko dziennikarce:
Następnego dnia Pawlikowska wydała
oświadczenie
, w którym stwierdziła, że nie wiedziała, że jej film spotka się z taką krytyką. Dodała, że nie zamierza więcej wypowiadać się w tym temacie, a osoby, które miały poczuć się urażone
przeprasza
:
"Gdybym wiedziała, że mój film wywoła tak gwałtowną reakcję, nigdy bym go nie opublikowała. Żałuję, że to zrobiłam. Sądziłam, że informacje o nowych badaniach naukowych mogą być ciekawe lub pomocne. Rozumiem, że wiele osób nie życzy sobie, żebym się wypowiadała na ten temat. Szanuję to. Nie zamierzam więcej podejmować tego tematu. Przepraszam osoby, które poczuły się urażone" - napisała.
Z kolei wczoraj pełnomocnik Pawlikowskiej przesłał oficjalne
oświadczenie
serwisowi Wirtualne Media, w którym dziennikarka zapowiada że zamierza powołać
Fundację Wiedza i Nadzieja
w skrócie WIN, czyli "Zwycięstwo". Ma ona działać "na
rzecz osób z depresją i schizofrenią
, dając im wiedzę, nadzieję i miłość".
"Fundacja będzie skupiała mądrych, empatycznych lekarzy, którzy widzą człowieka jako całość wraz z jego emocjami, samotnością, bezradnością, wcześniejszymi doświadczeniami i stylem życia. Fundacja będzie skupiała naukowców, którzy dzielą się najnowszymi odkryciami dotyczącymi zdrowia, w tym także psychicznego. W ramach Fundacji Wiedza i Nadzieja będę prowadzić wywiady z naukowcami i lekarzami, którzy opowiedzą o swojej pracy,
holistycznym podejściu do zdrowia i najnowszych sposobach leczenia
. W ramach Fundacji Wiedza i Nadzieja będziemy wydawać książki poświęcone zdrowiu, w tym także zdrowiu psychicznemu oraz prezentować filmy na ten temat" - pisze Beata Pawlikowska w oświadczeniu.
Oprócz tego dodała, że po publikacji film spotkała się z agresywnymi reakcjami i
obawiała się nawet wyjść z domu
. Pawlikowska zapowiedziała także, że podejmie kroki prawne w celu oczyszczenia swojego nazwiska. Nie sprecyzowała jednak wobec kogo:
"Przyznam, że bałam się wyjść z domu z obawy przed pobiciem. Od tygodnia nie mogę spać. Dostałam niezliczone
groźby
, życzenia chorób i pełne nienawiści wyzwiska" - pisze Pawlikowska.
"Podejmę
kroki prawne w celu oczyszczenia mojego imienia i nazwiska
, w obronie prawdy i prawa do wypowiedzi w ramach konstytucyjnego zapisu o wolności słowa w Polsce, oraz uniknięcia następnych ataków po rozpoczęciu działalności Fundacji Wiedza i Nadzieja. Mimo wypowiedzi naukowca potwierdzającego, że fakty przedstawione w filmie są prawdą oraz oficjalnego stanowiska Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich potwierdzającego rzetelność materiału dziennikarskiego, oraz potwierdzającego prawo do wypowiedzi na ten temat w ramach konstytucyjnego prawa do
wolności słowa
, w mediach nadal pozostają bez sprostowania materiały godzące w moją wiarygodność jako dziennikarza i dobre imię, a jedna z organizacji zamierza pozwać mnie do sądu lub też skierować zawiadomienie karne przeciwko mojej osobie" - dodaje.
Do sytuacji odniósł się także adwokat dziennikarki Maciej Zaborowski. Stwierdził, że Pawlikowska spotkała się z
hejtem
i dodał, że "nikt nie ma wyłączności na wiedzę i jej przekazywanie":
"Mowa nienawiści, ogromny hejt, z którym ma do czynienia Pani Beata Pawlikowska został zapoczątkowany przez osoby, które powinny zdawać sobie doskonale sprawę z następstw, które mogą wywołać. Mam wrażenie, że niestety bardziej niż o pacjentów chodziło o wypromowanie siebie i swojej organizacji.
To przykre
. Nie ma przyzwolenia na takie działania, które nie tylko mogą wprowadzać pacjentów w błąd, ale także są po prostu w mojej ocenie szkodliwe dla wolności słowa, debaty publicznej a na koniec zdrowia pacjentów. Nikt nie ma wyłączności na wiedzę i jej przekazywanie. Każdy z nas ma prawo odnoszenia się do wyników badań naukowych pod warunkiem, że robi się to w sposób odpowiedzialny. Tak też było w przypadku Pani Beaty Pawlikowskiej. Co istotne, Pani Pawlikowska w żaden sposób nie namawia do zaprzestania leczenia czy też brania leków. Wręcz przeciwnie" - oświadczył prawnik reprezentujący Beatę Pawlikowską.