Największy kobiecy protest w historii Korei Południowej odbył się w Seulu 9 czerwca. Zjawisko nagrywania kobiet wbrew ich woli stało się tam plagą. Są nagrywane kiedy korzystają z toalety, na basenie, w szkole i w wielu innych intymnych sytuacjach, lub te sytuacje są kreowane.
W sieci roi się od zdjęć i filmów pokazujących dekolty, kobiety pod prysznicem, czy "pod spódniczką" w metrze. Dzisiejsza
technologia pozwala na ukrycie mikokamer nie tylko w telefonach, ale też w zapalczniczkach, długopisach czy kluczykach do samochodu
. Swego rodzaju
sportem stało się więc "polowanie na kobiety"
, gdzie najcenniejsze są nagrania z możliwie największą nagością lub seksem.
Nagrane kobiety, kiedy stają się popularne wbrew woli i często w kompromitujący sposób, stają podwójnymi ofiarami. Spotyka je ostracyzm społeczny, obojętność policji i wymyśla się powody, dzięki którym miałyby
"same się prosić".
Słynna stała się sytuacja Ha z
Seulu
. Dziewczyna poszła na piwo z przyjaciółmi, następnie udała się do motelu. Kiedy spała, poczuła coś na nogach. To ją obudziło. Obcy chłopak starał się rozsunąć jej nogi, nagrywał sytuację komórką. Widziała niewyraźnie jego twarz podświetloną bladym światłem
smartfona
. "Kim jesteś?!" krzyknęła. Chłopak wybiegł, Ha wybiegła za nim i poprosiła pracownika motelu o wezwanie policji.
Oficer pytał kilkukrotnie, czy zostawiła drzwi otwarte. Czuł się niezręcznie i nie wiedział co zrobić, proponował rozmowę z policjantką. Kiedy sprawca został złapany, po siedmiu miesiącach Ha musiała zadowolić się jego przeprosinami. Kontynuowanie sprawy byłoby trudne:
wszelkie podobne sprawy trakowane są na podtawie przepisów dotyczących pornografii, a nie przestępstw na tle seksualnym
.
Mój portfel i telefon leżały nieruszone. Chciał zdjęć mojego ciała -
komentuje Ha.
W trudniejszych i bardziej kompromitujacych przypadkach, kobiety rozważają operacje plastyczne, zmianę nazwiska czy
nawet samobójstwo
. Stąd jednym z aktów buntu podczas protestu było golenie głów. Kobiety podkreślały w ten sposób symbolicznie jak stają się ofiarami i jak są postrzegane jako ofiary. Problem nie mógł dłużej być ignorowany, a masowe protesty odbiły się szerokim echem i temat wreszcie przedarł się do mediów.
Podobnie dyskusja zaczęła się w Wielkiej Brytanii. Pojawiła się potrzeba określenia tego procederu jako przestępstwa na tle seksualnym, a nie
żartu
.
Taką mamy kulturę - jeżeli nie zostałaś fizycznie napadnięta, nie zostałaś zaatakowana
- mówi kobieta, która stała się ofiarą zdjęcia "pod spódniczką". Dodatkowym aspektem są zdjęcia wskazujące na tło pedofilskie. Ofiarami zdjęć padają nawet 10-letnie dziewczynki. Także w Wielkiej Brytanii odpowiedzią była sugestia, że kobiety mogłyby "ubierać się bardziej skromnie".