Serwis
Bankier.pl
wystartował z
podcastem
Rodziconomia
.
Pierwszy odcinek odnosi się do dawania dzieciom przez rodziców kieszonkowego. Odcinek podcastu powstał przy współpracy z firmą pożyczkową Provident.pl
Gościem redaktor naczelnej serwisu Bankier.pl Malwiny Wrotniak był
finansista i edukator Paweł Rygielski.
Ekspert miał poopowiadać, jak praktycznie wciągać dzieci w różnym wieku w świat pieniądza i co robić, gdy nie znamy odpowiedzi na ich pytania. Rozmowę można obejrzeć m.in. na kanale Bankier.pl w serwisie YouTube, a wysłuchać jej na platformie Spotify.
Ekspert zaproszony do pierwszego odcinka podcastu stwierdził, że
kieszonkowe nie spełnia swojej roli i nazywa je "pierwszym zasiłkiem dla bezrobotnych":
- Kieszonkowe to pierwszy ruch wielu rodziców, którzy chcą zapoznać dziecko z pieniędzmi, z oszczędzaniem i wydawaniem. Ale badania i moje osobiste doświadczenia pokazują, że kieszonkowe nie spełnia tej roli. Dodatkowo im więcej tego kieszonkowego będzie się dawało, tym więcej będzie przez dzieci wydawane. Ono jest w mojej opinii niczym innym, jak pierwszym zasiłkiem dla bezrobotnych, którym obdarowujemy nasze dzieci tylko za to, że się uśmiechają - mówi Paweł Rygielski w pierwszym odcinku wideocastu i podcastu Bankier.pl
Rodziconomia.
- Brzmi to dość mocno, ale
nie powinniśmy przyzwyczajać dzieci do tego, że dostają pieniądze
. Lepiej, żeby zrozumiały, że zarobienie pieniędzy wymaga zrobienia czegoś, wykonania jakiejś pracy - dodaje.
Według Rygielskiego możemy zapłacić dzieciom za dodatkowe czynności, które chcą wykonać, a które nie należą do ich obowiązków. To w jego opinii będzie miało charakter wychowawczy:
- Obowiązki domowe powinny pozostać obowiązkami, które są wykonywane w ramach życia rodzinnego. Są jednak pewne zadania, które na pierwszy rzut oka
podchodzą pod "obowiązek", a jednak są nadprogramowe.
Najprostszy i najlepszy przykład to umycie auta. I to takie dokładne
umycie auta
. Tutaj oczywiście wkraczają negocjacje: "Tato, umyję auto na zewnątrz i w środku za pięć dych", ja na to "O, nie, nie" i spotykamy się gdzieś pośrodku. Inne bezpieczne zajęcia tego typu to umycie ogrodzenia czy pomalowanie swojego pokoju podczas remontu. Zakupy, które dzieci mają zrobić w taki sposób, żeby zdobyć wszystko, co potrzeba, ale zostawić atrakcyjną resztę dla siebie. To wszystko odciąża nas czasowo, a dzieciom pozwala zarobić pierwsze pieniądze - mówi Paweł Rygielski.
- W naszym polskim rozumowaniu ciągle uważamy, że nie powinno się dzieciom płacić za wykonywanie zadań, które są obowiązkami. Ale jeśli są to własne inicjatywy dzieci, ich pomysły i propozycje, za które będą chciały się z nami rozliczyć - jasne, nie ma sprawy.
Na Zachodzie jest to bardzo popularne podejście,
które pomaga dziecku zrozumieć, że
pieniądze nie spadają z nieba
. A im szybciej przygotujemy dzieci do tego, że kreatywność jest sposobem na zdobycie pieniędzy, tym szybciej będą w stanie ogarnąć się finansowo jako dorośli - mówi ekspert.
Wypowiedź eksperta podcastu serwisu Bankier.pl nie spodobała się
prezesowi Fundacji Polska Myśląca Marcinowi Ilskiemu,
który uważa, że "nazywając kieszonkowe formą "zasiłku dla bezrobotnych"
kształtujemy w nim pogardliwe wyobrażenie o osobach"
,
które korzystają z niego: