Na początku października
Elon Musk
poinformował, że
znalazł sposób na zakończenie wojny w Ukrainie
. Miliarder zaproponował
ustępstwa wobec Rosji
i oddanie jej części Ukrainy. Stwierdził, że należałoby zorganizować ponowne wybory w anektowanych regionach Ukrainy pod nadzorem ONZ. Następnym krokiem miałoby być przekazanie Rosji Półwyspu Krymskiego:
"Jest bardzo prawdopodobne, że i tak w końcu taki będzie wynik - tylko pytanie, ile osób umrze wcześniej" - wyjaśniał.
Niedługo później media obiegła informacja, że Musk i jego firma SpaceX
wycofują się z dostarczania i finansowania Starlinków
w Ukrainie. Miało być to zbyt kosztowne dla miliardera. Z czasem, pod wpływem presji Musk miał jednak
zmienić zdanie
i przekazał, że jednak nie wyłączy Starlinków Ukrainie.
Wczoraj miliarder po raz kolejny postanowił zawetować na temat sytuacji w Ukrainie. Stwierdził, że jeśli Rosja będzie miała wybór stracić Krym, a użyć broni atomowej, to według niego wybierze tę drugą opcję. Dodał też, Krym dla Rosji jest z ważny z perspektywy bezpieczeństwa narodowego. Stwierdził, że
Putin traktuje Krym, jak USA Hawaje:
"Jeśli Rosja stanie przed wyborem utraty Krymu lub użycia bomb atomowych na polu bitwy, wybierze to drugie. Już usankcjonowaliśmy/odcięliśmy Rosję w każdy możliwy sposób, więc co jeszcze zostało im do stracenia? I mamy III wojnę światową" - stwierdził.
"Czy się to komuś podoba, czy nie, Krym jest przez Rosję absolutnie postrzegany jako rdzeń Rosji. Krym ma również krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego Rosji, ponieważ jest to ich południowa baza marynarki wojennej. Z ich punktu widzenia utrata Krymu jest jak utrata Hawajów i Pearl Harbor przez USA" - dodał.
W kolejnych tweetach
snuł rozważania na temat wojny atomowej: