Dziś rozpoczęło się
drugie posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej
do spraw wyjaśnienia
przypadków nielegalnej inwigilacji.
Na jej obrady zostali zaproszeni były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski oraz Marian Banaś, obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli.
W drugiej części posiedzenia głos zabrał Marian Banaś, który stwierdził, że
kontrole NIK wykazały zakup systemu Pegasus przez polskie władze:
- W wyniku kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017 przez CBA i MSWiA, Najwyższa Izba Kontroli ustaliła fakt nielegalnego dofinansowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości działalności CBA kwotą 25 mln zł, która została wykorzystana na zakup - jak podano w dokumentacji finansowej - środków techniki operacyjnej - powiedział prezes NIK na posiedzeniu komisji.
Z kolei
były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski
przedstawił podczas posiedzenia
kopię rachunku z Narodowego Banku Polskiego,
która ma poświadczać, że doszło do przelewu z Ministerstwa Sprawiedliwości na rachunek CBA. Dokument został wystawiony w ramach realizacji umowy między Funduszem Sprawiedliwości a CBA.
Marian Banaś stwierdził zaś, że obecne przepisy prawa powodują, że każdy może paść ofiarą inwigilacji:
- Obecna sytuacja prawna i faktyczna sprawa, że
ofiarami nielegalnej inwigilacji może być każdy obywatel, polityk.
Przykładem wykorzystania materiałów z nielegalnej inwigilacji jest wniosek o uchylenie mi immunitetu, który wkrótce będzie rozpatrywany (...). Chociaż nadal posiadam immunitet, to wniosek zawiera fragmenty tendencyjnie cytowanych wiadomości z mojej prywatnej skrzynki - stwierdził Banaś.
Dodał, że on również był inwigilowany przez obecną władzę:
- Tak,
uważam, że padłem ofiarą inwigilacji i to nielegalnej.
Podczas remontu mieszkania służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły, że znajdują się tam kable, które służą do ewentualnego podsłuchu mojego mieszkania - mówił.
- Drugi incydent miał miejsce w 2018 roku, kiedy to podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby - podkreślił.
- Wniosek o uchylenie mi immunitetu, wskazuje na fragmenty pociętych i zmanipulowanych wiadomości, które miałem wysyłać. Być może, dlatego że mógłbym dość łatwo porównać kontekst i treści moich wiadomości, z których prokuratura formułuje konkretne zarzuty wobec mojej osoby.
Za inwigilacją mnie stoją służby, a konkretnie Mariusz Kamiński.
Oczekiwano, że na fotelu prezesa NIK zasiądzie człowiek posłuszny i bez ambicji pozostania przyzwoitym; ja na taki scenariusz się nie zgodziłem. Pan Mariusz Kamiński nie miał odwagi powiedzieć wcześniej, nim ta decyzja została podjęta, że on się nie zgadza, aby Banaś był kandydatem na prezesa, więc trzeba było mnie skompromitować przy pomocy spreparowanego materiału dowodowego - dodał szef NIK.
Oprócz tego obecny szef NIK zdradził, że
Izba przeprowadzi kontrolę ws. nadzoru państwa nad służbami specjalnymi:
- Mając na uwadze ostatnie wydarzenia związane z bezpieczeństwem państwa i obywateli, podjąłem decyzję o niezwłocznym wszczęciu pilnej kontroli doraźnej w zakresie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi - powiedział Banaś.
Banaś podkreślił także, że wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien stawiać się na wezwania Izby ws. inwigilacji:
- Osobiście uważam, że
Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie kontrolerów NIK stawić się w siedzibie NIK
i złożyć obszerne zeznania jako świadek pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej i masowej inwigilacji Polek i Polaków - powiedział Banaś.
Po posiedzeniu komisji media zapytały rzecznika PiS
Piotra Müllera o inwigilację szefa NIK
:
- Nic mi nie wiadomo na ten temat.
Siłą rzeczy, takie zarzuty gdy się stawia, trudno jest się do nich wprost odnosić tym bardziej, że wszelkie działania w Polsce, jeżeli są podejmowane, kontrola operacyjna, są za zgodą sądu i tyle mogę powiedzieć - stwierdził Piotr Müller proszony o komentarz do słów Banasia.
- Nie wiem jakie działania są podejmowane wobec poszczególnych osób, bo za tymi potencjalnymi zgodami stoi sąd i tylko sąd może wyrazić zgodę na tego typu działania. Skupiłbym się raczej na tym, że polska prokuratura, polskie służby mają przede wszystkim za zadanie, aby wyjaśniać wszelkie sprawy, które mogą budzić wątpliwości naruszenia przepisów prawa, bez względu na to kogo one dotyczą - dodał rzecznik rządu.