Relacje na linii szef NIK - rząd nie należą co do najlepszych. W ubiegłym tygodniu w mediach pojawiła się informacja o tym, że
Marian Banaś
napisał list do EUROSAI, organizacji zrzeszającej europejskie organy kontroli, w którym
poskarżył się
, że od początku swojej kadencji musi się mierzyć "z krzywdzącą i nieudolną próbą"
skojarzenia go ze "środowiskiem przestępczym"
.
Oprócz tego w minionym tygodniu w rozmowie z mediami zapowiedział, że w związku z raportem na temat
wyborów kopertowych
w najbliższych dniach do śledczych zostaną
skierowane wnioski o rozliczenie winnych uchybień
:
Głos w sprawie szefa NIK postanowił zabrać prezes PiS
Jarosław Kaczyński
. W rozmowie z tygodnikiem
Sieci
przyznał, że Marian Banaś w jego opinii nie powinien być szefem NIK:
- Jest wielkim
błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli
. To jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK - podkreślił prezes PiS.
W opinii prezesa potrzebna jest ustawa regulująca sytuację z obsadzeniem stanowiska prezesa NIK. Gdyby pojawiły się wątpliwości wobec jego uczciwości, wówczas byłby zawieszony:
- W sytuacji gdyby został uniewinniony, ewentualnie gdyby doszło do umorzenia ze względu na niewielką szkodliwość społeczną, choć tutaj miałbym już wątpliwości, wracałby na swoje stanowisko, a czas zawieszenia byłby doliczany do sześcioletniej kadencji. Nie byłoby krzywdy, ale byłby elementarny moralny i prawny porządek. Niestety w tym Sejmie ta ustawa nie ma chyba szans na przegłosowanie. Ale warto ją rozważyć - zaznaczył.
Prezes PiS
odniósł się także do organizacji wyborów kopertowych
:
- To był
święty obowiązek konstytucyjny rządzących
. Akcja polityczna naszych przeciwników i niestety jednego z naszych koalicjantów, który się tutaj bardzo zagalopował, także w przekonywaniu samorządów do oporu, doprowadziły do tego, iż stało się to niemożliwe - powiedział.
- Chcę, żeby to było jasno powiedziane: to była
moja osobista decyzja, by spróbować skorzystać z doświadczenia bawarskiego i kanadyjskiego
w organizacji takich głosowań. Problemem był brak większości w Sejmie dla tej sprawy. Nie zwalniało to jednak rządu z wykonania obowiązku konstytucyjnego i zostało zrobione wszystko, co możliwe, by został on wykonany. Bo my naprawdę szanujemy prawo i konstytucję. Mówienie tutaj o jakimś złamaniu prawa czy nadużyciu jest wielkim nieporozumieniem - dodał.