Białoruski dyktator
Alaksandr Łukaszenka
przyznał w rozmowie z agencją Associated Press, że
nie spodziewał się, że
wojna w Ukrainie "będzie się tak przedłużała"
. Oczywiście określił inwazję propagandowym terminem "specjalna operacja wojskowa", który jest używany przez prorosyjskich dziennikarzy czy polityków.
- Rosjanie twierdzą, że
"operacja" przebiega zgodnie z planem
. Nie jestem na tyle zorientowany w tych zagadnieniach, żeby stwierdzić, czy rzeczywiście tak jest, czy może raczej tak, jak ja sądzę. Podkreślę jednak jeszcze raz - osobiście uważam, że "operacja" się przedłuża - powiedział.
Wiceprezes agencji AP Ian Philips poruszył w rozmowie także temat okrucieństwa Rosji, m.in. w Buczy i Mariupolu. Przeprowadzający wywiad poprosił Łukaszenkę o przekazanie Władimirowi Putinowi słów: "czas przestać". Przywódca Białorusi obiecał, że przekaże prośbę rosyjskiemu koledze.
- Ale
chcę skierować te same słowa do ciebie
, przede wszystkim do Zachodu, z takimi słowami: "
przestańcie kłamać
". Na próżno przytaczasz przykład Buczy. To, co miało miejsce w Buczy, nie wiem na ile jest pan w to zgłębiony -
my wiemy, kto zorganizował tę "pokazuchę"
- zapewnił.
Łukaszenka oskarżył
Brytyjczyków, którzy przyjechali czterema samochodami z Lwowa
.
-
Nagrywali reportaże w Buczy, a potem wrzucali to w przestrzeń medialną.
Wcale mnie to nie dziwi, przeżyłem 2020 rok i wiem, jak to się robi - dodał.
W przypadku Mariupola, białoruski przywódca powiedział, że
Putin zgodził się na warunki sekretarza generalnego ONZ
Antonio Guterresa, który poprosił o utworzenie korytarzy humanitarnych i wywiezienie ludności cywilnej.
- No i dlaczego nie wywożą? - zapytał Łukaszenka.
Białorusin podkreślił, że to wszystko zależy od Ukrainy, ponieważ to na ich terytorium toczy się wojna. Dodatkowo uznał, że to
oni wywołali konflikt, ponieważ Ukraina "nie rządziła, jak było trzeba".