Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego trwa. Światło dzienne ujrzała właśnie sprawa dotycząca
przeszłości Roberta Biedronia. Super Express poinformował, że matka polityka, Helena Biedroń, oskarżyła go 19 lat temu o znęcanie się nad nią i młodszym bratem.
Tabloid twierdzi, że prokuratura postawiła wtedy Biedroniowi zarzuty dotyczące spowodowania uszczerbku na zdrowiu i znęcania się.
Chodziło tu o art. 157 i art. 207 kodeksu karnego.
Ostatecznie Sąd Rejonowy w Krośnie warunkowo umorzył postępowanie.
Super Express
sugeruje, że
sprawa Biedronia została przypomniana przez znanego prawnika, który związany jest z PO i Koalicją Europejską.
Teraz
Helena Biedroń
w rozmowie z dziennikarzami
Super Expressu
wyjaśnia, że nie chodzi o Roberta, tylko o jego ojca. Wspomina, że "to był straszny czas, a jej dom przypominał wtedy piekło".
-
Robiłam wtedy, co musiałam, żeby chronić siebie, Roberta i resztę naszej rodziny przed mężem
- mówi.
Wirtualna Polska opublikowała
oświadczenie, w którym sam Biedroń odnosi się do sprawy
:
"
Moja mama była zdesperowaną ofiarą przemocy domowe
j, codziennie zastraszaną przez męża stosującego przemoc. Wielokrotnie była zmuszana do krycia, także wobec władz, jego agresji i przemocowych zachowań wobec rodziny - stwierdza Biedroń w oświadczeniu".
"Przykro mi, że razem z mamą musimy teraz publicznie rozgrzebywać najtrudniejsze wspomnienia
o tym, że kiedy żyliśmy w wiecznym strachu przed ojcem. Mój ojciec pił i stale stosował przemoc wobec nas. Wielokrotnie nas zastraszał. Moja Mama zawsze była dla mnie najważniejsza, oboje chcemy teraz zapomnieć o tym czego doświadczaliśmy ze strony ojca.
Nigdy nie skrzywdziłbym mojej mamy
."
"Gdy zakładałem partię, wielu ostrzegało mnie, że będę musiał liczyć się z atakami, ale nigdy nie myślałem, że można posunąć się tak daleko. Te informacje nie wypłynęły przecież przypadkowo. Wiele mogę znieść, ale nie ataki na moją mamę.
Nie ma żadnego interesu publicznego, aby to przypominać. To działanie motywowane polityczne"
- dodaje Biedroń.
Dla TVP sprawę skomentował
Stanisław Piotrowicz
, który w tamtych latach
zarządzał prokuraturą w Krośnie:
- Z prokuratury w Krośnie, którą kierowałem w tamtych latach, wyszedł na pewno akt oskarżenia wobec osoby o tym imieniu i nazwisku.
Warunkowe umorzenie postępowania mogło nastąpić tylko kiedy doszło do pojednania między stronami, a czyn nie był zagrożony karą powyżej wówczas pięciu lat więzienia
- mówi Piotrowicz.
Dodał też, że
"akta tej sprawy zginęły z sądu".
Robert Biedroń wraz z mamą Heleną wydali wspólne oświadczenie,
w którym zaprzeczają informacjom podanym przez
Super Express
i
Warszawską Gazetę
i informują o wejściu na drogę prawną:
"Nigdy nie doszło do żadnych aktów przemocy między nami, a wszystkie przytaczane w mediach
oskarżenia są nieprawdziwe
; jedynym sprawcą przemocy w naszym domu był nasz mąż i ojciec".
"Cała historia jest inspirowana politycznie
(...) akta w tej sprawie jakiś czas temu zginęły z sądu w niewyjaśnionych okolicznościach, a cała historia wychodzi na światło dzienne na chwilę przed wyborami".
"Sytuacja wykorzystywana jest przez niektórych. Szczególnie było to widoczne
w publikacji
Warszawskiej Gazety.
W związku z tym zdecydowaliśmy się wejść na drogę prawną i złożyć pozew
w sprawie naruszenia naszych dóbr osobistych przez wydawcę
Warszawskiej Gazety
".
"Przeszłość naszego domu rodzinnego była dla nas koszmarem. Te okropne doświadczenia i wspomnienia, które kosztowały nas i całą naszą rodzinę lata cierpień, chcielibyśmy zostawić za sobą. (...) To był dla nas dramatyczny czas, nasz dom często przypominał piekło, z powodu przemocowego ojca, który nadużywał alkoholu i regularnie znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie".
"
Ukrywaliśmy zachowania męża i ojca. Robiliśmy to ze strachu.
Tak było i w przypadku, o którym mowa, kiedy zostaliśmy przez niego zmuszeni do złożenia nieprawdziwych zeznań. Mogą to zrozumieć pewnie tylko osoby, które doświadczyły przemocy w rodzinie".
"
Jesteśmy jedną z wielu rodzin w Polsce, która doświadczyła, czym jest przemoc domowa.
Podobnie jak miliony ludzi w Polsce, przez lata robiliśmy wiele, by o tych doświadczeniach zapomnieć. To bardzo trudne i być może nigdy nam się w pełni nie uda. Dlatego apelujemy do Państwa - dziennikarzy, polityków i innych osób o uszanowanie naszej prywatności".