W 2022 roku rząd Nowej Zelandii przyjął nowe przepisy dotyczące
zakazu sprzedaży wyrobów tytoniowych
osobom urodzonym po 2009 roku oraz zmniejszenia ilości nikotyny zawartej w wyrobach tytoniowych. Zgodnie z przyjętym prawem za złamanie zakazu sprzedaży grozi kara grzywny w wysokości prawie 96 tysięcy dolarów.
Nowe prawo miało być kolejnym krokiem w walce z paleniem ogłoszonej przez nowozelandzkie ministerstwo zdrowia. Rząd postawił sobie za cel ograniczenie palenia w kraju do 5 proc. do 2025 roku, a docelowo całkowicie wyeliminować to zjawisko.
Tymczasem nowy rząd, który tworzy koalicja Nowozelandzkiej Partii Narodowej i partii Najpierw Nowa Zelandia, ogłosił, że
zniesie kontrowersyjne zasady
, w tym w tym z "denikotynizację, redukcję liczby punktów sprzedaży i zakaz pokoleniowy".
Nowa minister finansów Nicola Willis wyjaśniła, że przepisy zostaną wycofane do marca 2024 roku, a zyski ze sprzedaży wyrobów tytoniowych sfinansują nadchodzące
cięcia podatkowe
.
Obniżenie podatków było jedną z obietnic wyborczych nowej koalicji. Jednak partia Najpierw Nowa Zelandia nie zgodziła się na propozycję, żeby obcokrajowcy mogli kupować nieruchomości w ich kraju, dlatego Nowozelandzka Partia Narodowa szuka innych źródeł na pozyskanie środków.
Natomiast premier Christopher Luxon ocenił, że wycofanie się z planu uchroni Nową Zelandię przez
powstaniem czarnego rynku
wyrobów tytoniowych. Jednak eksperci ds. ochrony zdrowia alarmują, że rezygnacja z innowacyjnych przepisów będzie skutkowała dodatkowymi 5 tysiącami zgonów rocznie.
- To ogromna strata dla zdrowia publicznego i olbrzymia wygrana dla przemysłu tytoniowego, którego zyski zostaną zwiększone kosztem życia Nowozelandczyków - skomentowała profesor Lisa Te Morenga, przewodnicząca pozarządowej grupy branżowej Health Coalition Aotearoa.