Na początku tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie
umorzył sprawę Jakuba Żulczyka
o znieważenie prezydenta
Andrzeja Dudy
. Zdaniem sądu społeczna szkodliwość czynu była znikoma. Sędzia stwierdził, że pisarz nie popełnił przestępstwa. Prokuratura domagała się przeprosin i pięciu miesięcy ograniczenia wolności.
Chodziło o wpis Żulczyka nt. wyborów w USA, w którym napisał, że
"Andrzej Duda jest debilem"
.
Okazuje się, że
prokuratura złożyła apelację
od wyroku warszawskiego sądu. Jej zdaniem doszło do
szeregu uchybień.
Śledczy twierdzą, że przedmiotem sprawy nie był wpis oskarżonego jako taki, lecz bezprawna forma, jaką posłużył się Żulczyk.
Oprócz tego w opinii prokuratury sąd naruszył przepisy Kodeksu postępowania karnego dotyczące przebiegu postępowania dowodowego. Stwierdzenie, że użycie słów "Andrzej Duda jest debilem" przez pisarza było formą krytyki i mieściło się w ramach polemiki, zostało dokonane w sposób dowolny i jednostronny.
Prokuratura twierdzi, że sąd nie odniósł się do postaci zamiaru, jakim kierował się pisarz.
"Tymczasem powinien być to jeden z kluczowych elementów dokonanej przez Sąd oceny stopnia społecznej szkodliwości zarzucanego oskarżanemu czynu" - zaznaczono w apelacji.
Według śledczych zniewaga dokonana przez Żulczyka nie miała charakteru marginalnego, jak twierdził sąd, a zyskała "daleko idący oddźwięk społeczny".