W piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie
umorzył sprawę Jakuba Żulczyka
, uznając, że nazywając
Andrzeja Dudę "debilem"
, nie popełnił przestępstwa. Wyrok jest prawomocny, prokuratura może już tylko złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
Przypomnijmy, że pisarz został oskarżony o znieważenie prezydenta po swoim
wpisie
z listopada 2020 roku dotyczącym wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Odniósł się wówczas do tego, że Duda pogratulował Joe Bidenowi kampanii, a nie zwycięstwa w wyborach, co zrobili inni światowi przywódcy.
"Andrzej Duda, prezydent Polski, napisał na Twitterze, że czeka na nominację Joe Bidena, prezydenta-elekta USA, przez Kolegium Elektorskie. (...) Prezydenta-elekta w USA "obwieszczają" agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - napisał.
W styczniu 2022 ruszył
proces
, podczas którego Żulczyk wyjaśniał przed sądem, dlaczego ludzie powinni mieć prawo nazywania polityka debilem. Wówczas Sąd Okręgowy
umorzył sprawę
, podkreślając, że pisarz
nie popełnił przestępstwa
, a szkodliwość społeczna czynu jest znikoma.
Prokuratura odwołała się od wyroku. Wczoraj sąd drugiej instancji utrzymał jednak wyrok w mocy, prawomocnie stwierdzając, że Żulczyk nie popełnił przestępstwa. Jak relacjonuje
Gazeta Wyborcza
,
sędzia Małgorzata Janicz
w ustnym uzasadnieniu podkreślała, że słowo użyte przez Żulczyka pełniło
"funkcję marginalną"
i "nie może być rozpatrywane w oderwaniu od całości wpisu.
- Oskarżony podkreślał, że
jego intencją nie było obrażenie prezydenta
. Nie zostały przedstawione żadne dowody, które świadczyłyby inaczej - mówiła.
Powoływała się też na orzecznictwo sądu w Strasburgu, wedle którego granice dozwolonej krytyki polityków są szersze niż w przypadku innych obywateli.
-
To ważne orzeczenie
. Patrząc na ten proces, widać, że bardziej szkodliwe społecznie było ciąganie Jakuba Żulczyka po sądach i rozdmuchiwanie tematu niż pojedynczy wpis, który - jak potwierdził sąd - miał za zadanie zwrócenie uwagi na problem. Liczymy na to, że to już koniec i prokuratura nie będzie więcej wydawała pieniędzy podatników na ściganie pisarza za to, co napisał - komentował z kole
i mec. Krzysztof Nowiński
, pełnomocnik Żulczyka.