fot. East News
Donald Trump
w czwartek wystąpił na konferencji prasowej w swojej posiadłości w Bedminster w stanie New Jersey. Jego wystąpienie trwało 1,5-godzinny. Odniósł się w nim do zarzutów, jakoby
sympatyzował z Władimirem Putinem
. Powiedział, że przywódca Rosji zasugerował mu kiedyś, że jest brutalny:
- Oni mówią: "on był miły dla Rosji". Nie, Putin raz nawet mi powiedział: "jeśli miałeś być dla mnie przyjazny, za cholerę nie chciałbym, byś był na mnie wściekły, bo
jesteś brutalny
" - mówił Trump.
Dodał, że to on
"zabił" gazociąg Nord Stream 2
. Warto nadmienić, że w rzeczywistości Trump podpisał w 2020 roku budżet obronny zawierający sankcje wobec niektórych firm zaangażowanych w budowę gazociągu, lecz nie powstrzymały one realizacji projektu.
Polityk odniósł się także do wojny w strefie Gazy i rozmów na temat zawieszenia broni. Stwierdził, że on
nie zamierza udzielać rad premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, bo on "wie, co robi"
. Dodał jednak, że podczas ostatniego spotkania na Florydzie z izraelskim premierem poradził mu, by jak najszybciej zakończył wojnę:
- Trzeba to skończyć szybko. Ale zakończyć zwycięstwem. Weź swoje zwycięstwo i zakończ to. Zabijanie musi się skończyć - oświadczył Trump.
Trump podjął także temat swojej rywalki w wyborach prezydenckich. Stwierdził, że mimo iż większość sondaży wskazuje na przewagę Kamali Harris to w rzeczywistości on przewodzi w badaniach opinii publicznej. Odniósł się także do
zarzutów o ataki na Harris
. Stwierdził, że ona również go atakuje, a on ma również prawo atakować swoją konkurentkę, odnosząc się do jej cech osobowościowych:
-
Nie mam dla niej wiele szacunku, nie mam wiele szacunku dla jej inteligencji
i myślę, że byłaby okropnym prezydentem - stwierdził.
Dodał, że aby wygrać, jego kampania musi "zdefiniować Harris jako komunistkę, socjalistkę, albo kogoś, kto zniszczy nasz kraj".