Sułtan Al-Jaber
, przewodniczący COP28, zapewnia, że wbrew medialnym doniesieniom, podczas tegorocznego szczytu nie chciał zajmować się sprzedażą emirackiej ropy. Na to wskazują jednak dokumenty, do których dotarło BBC. Sama postać szefa COP28 budzi jednak ogromne kontrowersje i sprawia, że szczyt klimatyczny rozpoczyna się w cieniu skandalu.
Rozpoczynający się dziś w Dubaju
szczyt klimatyczny COP28
, który potrwa dwa tygodnie i weźmie w nim udział prawie 170 światowych przywódców. Według ekspertów będzie to czas trudnych negocjacji między bogatymi państwami a krajami goblanego południa, które oczekują na wsparcie w zakresie walki ze skutkami zmian klimatu. Rozmowy będą dotyczyć m.in. odejścia od węgla, ograniczenia emisji metanu, strategii wobec migracji klimatycznych, funduszu "strat i zniszczeń" oraz dalszego cięcia emisji.
Polskę na szczycie reprezentuje
Andrzej Duda
, który wyleciał do Dubaju dziś rano.
Szczyt odbywa się jednak w cieniu skandalu związanego z postacią sułtana Al-Jabera, który został powołany na stanowisko przewodniczącego COP28. To zarazem
dyrektor generalny największego emirackiego koncernu paliwowego
Adnoc, a także minister przemysłu ZEA, co od początku budzi ogromne kontrowersje.
Kilka dni temu BBC
ujawniło
, że przy współpracy z Centre for Climate Reporting dotarło do dokumentów wskazujących na to, że Al-Jaber zamierzał w czasie COP28
negocjować sprzedaż emirackiej ropy
z co najmniej 15 krajami. Wynika z nich, że Zjednoczone Emiraty Arabskie planowały lub organizowały spotkania m.in. z reprezentantami Wielkiej Brytanii, USA, Francją, Niemcami, Holandią, Egiptem i Kenią. Wedle źródeł Al-Jaber z częścią przedstawicieli tych państw miał spotkać się jako minister ZEA, a z innymi jako szef Adnocu. W jednym z dokumentów zapisano m.in., że podczas spotkania z Chinami Adnoc chce "ocenić międzynarodowe możliwości w zakresie LNG w Mozambiku, Kanadzie i Australii".
Doniesienia BBC wzbudziły ogromne kontrowersje. Działacze klimatyczni i organizacje międzynarodowe wzywały Al-Jabera do
ustąpienia
ze stanowiska przewodniczącego COP.
Sam Al-Jaber
zaprzeczył
jednak, jakoby miał w planach rozmowy o sprzedaży ropy. Podczas konferencji prasowej poinformował, że raport BBC i Centre for Climate Reporting ma na celu "podważenie" jego stanowiska szefa COP28.
- Te zarzuty są
fałszywe, nieprawdziwe i niedokładne
- stwierdził.
Dodał również, że ZEA nie muszą wykorzystywać COP28 do realizowania swoich interesów.
- Czy myślicie że Zjednoczone Emiraty Arabskie lub ja naprawdę potrzebujemy COP, żeby zawrzeć jakieś umowy? Ten kraj przez 50 lat rozwijał swoje zdolności do budowania relacji i tworzenia partnerstw. Każde spotkanie, które prowadziłem lub planowałem zawsze skupiało się wokół jednej kwestii: programu COP28 i tego, jak możemy przyjąć pierwsze w historii wspólne podejście, które pozwoli utrzymać nam cel ograniczenia temperatury o 1,5 stopnia - powiedział.
- Proszę, chociaż raz uszanujcie to, kim jesteśmy, szanujcie to, co osiągnęliśmy przez lata i uszanujcie fakt, że byliśmy transparentni, otwarci i uczciwi, jeśli chodzi o sposób przeprowadzenia COP - dodał.