fot. Instagram / X
Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA)
podjęła wczoraj decyzję w sprawie
Roberta Karasia
, polskiego triathlonisty. Za złamanie przepisów antydopingowych został ukarany dyskwalifikacją na aż
8 lat
. Sam tłumaczy, że będzie odwoływał się od decyzji USADA, nie brał udziału w procesie, ponieważ w tym czasie miał "challenge".
To dalszy ciąg kontrowersji związanych z użyciem
dopingu
Roberta Karasia. W 2023 w jego organizmie wykryto drostanolon, sportowiec tłumaczył wówczas m.in. że zażył go nieświadomie. Został jednak wówczas zawieszony na 2 lata, anulowano także pobity przez niego rekord świata.
Mimo zawieszenia Karaś w lutym 2024 roku wystartował w Florida ANVIL Ultra Triathlon, gdzie ponownie pobił rekord w pięciokrotnym Ironmanie. W jego organizmie znów wykryto jednak drostanolon i klomifen. Sprawą zajęła się USADA, która 23 stycznia zdecydowała o
zawieszeniu sportowca na 8 lat.
Kara jest wyższa niż zazwyczaj, bo Karaś złamał przepisy antydopingowe po raz drugi w ciągu 10 lat. 8-letnie zawieszenie zacznie obowiązywać po wygaśnięciu poprzedniego czyli 30 maja 2025. Oznacza to, że zawodnik nie będzie mógł startować w zawodach aż do 2033 roku.
Sam Karaś w relacji na Instagramie zaapelował do fanów, aby
nie wierzyli "głupim nagłówkom"
mediów. Wyjaśniał, że decyzja USADA nie mogła być inna, bo nie brał on udziału w procesie, ponieważ miał wtedy
challenge
.
- Najbardziej bawi mnie to, że przez pół roku chciałem jak najszybciej zakończyć tę sprawę i bardzo cisnąłem ich o to, a oni dwa dni przed startem zaproponowali termin procesu, wiec poprosiłem o [inny] termin, ale byli nieugięci i powiedzieli, że proces będzie 20 grudnia, kiedy bylem na trasie, biegłem maraton - stwierdził.
Jak dodał, będzie odwoływał się od decyzji USADA.