fot. East News
Mieszkańcy
Majorki
wyszli w niedzielę na ulice, aby zaprotestować przeciwko nieregulowanej turystyce. Według organizatorów w wydarzeniu wzięło udział nawet 50 tysięcy osób, które domagały się m.in. ograniczenia miejsc noclegowych na wyspie.
Protesty przeciwko masowej turystyce przybierają na sile w całej
Hiszpanii
, podobne demonstracje w zeszłym miesiącu odbyły się m.in. w Maladze. W kwietniu na Wyspach Kanaryjskich protestowano przeciwko "złym turystom", którzy nie szanują przyrody. Majorka i Ibiza mają natomiast głównie problem z grupami, które ciągle imprezując, zakłócając ciszę nocną i zaśmiecając plaże. W maju na tych wyspach zaczął obowiązywać zakaz spożywania alkoholu na ulicach.
Barcelona
zdecydowała się natomiast wstrzymać możliwość wynajmu krótkoterminowego w mieście. Ma to przynieść korzyści dla mieszkańców, którym coraz ciężej przychodzi wynajęcie mieszkania w rozsądnej cenie.
W niedzielę w Palma de Mallorca, głównym mieście Majorki, odbył się duży protest
przeciwko masowej turystyce
. Udział wzięły w nim zarówno organizacje społeczne, jak i mieszkańcy wyspy. W rozmowach z mediami przekonywali, że nieograniczona turystyka wprowadza chaos komunikacyjny, a także prowadzi do niszczenia przyrody i przyczynia się do wzrostu kosztów życia.
Na transparentach, które niesiono przez miasto, można było zobaczyć hasła "Wracajcie do domów", "Wasz luksus, nasza męka" i "Oddajcie nam Majorkę".
Protestujący domagają się m.in.
ograniczenia liczby miejsc noclegowych
, a także wyznaczenia stref, w których turyści nie będą mogli nocować. Chcą także ograniczenia wjazdu samochodom, które nie są rejestrowane na wyspie.
Światowa Rada Podróży i Turystyki przewiduje, że rok 2024 będzie rekordowym rokiem dla turystyki. W samej Hiszpanii, która w zeszłym roku powitała rekordową liczbę 85,1 miliona zagranicznych gości (wzrost o 19% w porównaniu z rokiem poprzednim) w 2024 roku spodziewanych jest jeszcze więcej turystów.
Ograniczenia związane z turystyką wprowadzają również inne europejskie miasta.
Amsterdam
zdecydował się na ograniczenie miejsc noclegowych,
Wenecja
wprowadziła natomiast nową opłatę za wjazd do miasta.