fot. East News
Jak informuje Wall Street Journal,
szef Ryanaira
wysłał oficjalne pismo do
Departamentu Lotnictwa Białorusi
w sprawie zdarzenia, do którego doszło w minioną niedzielę. Przypomnijmy, że samolot Ryanaira, lecący z Aten do Wilna dostał nakaz lądowania w Mińsku. Na jego pokładzie znajdował się
Raman Pratasiewicz,
białoruski opozycjonista, który po lądowaniu został natychmiastowo aresztowany.
Michael O'Leary,
dyrektor generalny Ryanaira w liście wprost oskarża władze Białorusi o
"celowe i nielegalne" uprowadzenie samolotu
. Podkreśla również, że białoruska relacja co do zdarzenia jest nieprawdziwa.
Szef irlandzkich linii zdradza m.in., że pracownicy lotniska w Mińsku uniemożliwili szybki start samolotu, nie chcieli m.in. zatankować maszyny, potem odmawiali przyjęcia płatności kartą kredytową oraz odmówili skontaktowania się z centralą linii. Potwierdza też, że samolot został skierowany do Mińska z powodu
nieprawdziwej informacji
o bombie na pokładzie.
O'Leary apeluje również o
uwolnienie
Ramana Pratasiewicza i wzywa do
ustalenia tożsamości
trzech innych osób, które również wysiadły w Mińsku. Jak argumentuje, w jego ocenie byli to agenci służb specjalnych, którzy "działali na rozkaz białoruskiego rządu w celu zorganizowania nielegalnego porwania naszego samolotu".