fot. East News
W lipcu pojawiły się pierwsze doniesienia odnośnie przyszłości selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej Fernando Santosa. Użytkownicy Twittera podejrzewali, że mężczyzna zostanie zaprezentowany jako
nowy trener jednej z czołowych drużyn Arabii Saudyjskiej Al-Shabab
. Taka decyzja oznaczałaby rozwiązanie umowy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej zaledwie po kilku miesiącach współpracy.
Kontrakt Santosa z PZPN jest ważny do 2026 roku. Przedwczesne rozwiązanie umowy skutkuje koniecznością wypłaty
ogromnego odszkodowania
. Jednocześnie prezes PZPN Cezary Kulesza poinformował, że doniesienia o planach Santosa są nieprawdziwe.
Szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj:
Tymczasem TVP Sport donosi, że Santos
przestanie pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji
.
"Według moich informacji decyzja zapadła, ale sprawa ma być rozwiązana z klasą, na brak której pomstował ostatnio w wywiadzie Robert Lewandowski" - czytamy w artykule dziennikarza Macieja Iwańskiego.
Redaktor nawiązał do wywiadu z kapitanem polskiej reprezentacji, który pojawił się ostatnio na youtubowym kanale serwisu Meczyki. Piłkarz stwierdził podczas rozmowy, że "poziom pewnych osób jest żenujący".
- Na pewnych stanowiskach trzeba oczekiwać i wymagać klasy. To jest ważne. Trzeba wiedzieć, jak się zachować na tym stanowisku i jak zarządzać tym wszystkim - podkreślił:
Iwański wyjaśnia, że kontrakt Santosa został tak skonstruowany przez PZPN, że "mimo obowiązywania do 2026 roku, może zostać
rozwiązany po zakończeniu eliminacji
, a następnie Euro 2024 i to przez obie strony".
Dziennikarz ocenia, że decyzja PZPN to skutek szeregu zachowań Santosa: braku konsekwencji, ignorowania Ekstraklasy, małej znajomość zawodników i nietrafnych decyzji co do składu.