Władze okręgu
Uttarkashi w Indiach
są zaniepokojone sytuacją związaną z urodzeniami dzieci.
Na 216 dzieci,
które przyszły na świat
w ciągu 3 miesięcy, w 132 wioskach
należących do okręgu,
nie było żadnej dziewczynki.
Sędzia okręgowy Ashish Chauhan oświadczył, że sprawa zostanie bardzo dokładnie zbadana. Istnieje podejrzenie, że
płody płci żeńskiej są masowo usuwane.
Sędzia spotkał się z przedstawicielami pozarządowej organizacji Association for Social and Health Advancement, która zajmuje się poprawą sytuacji społeczno-ekonomicznej i zdrowotnej zaniedbanych środowisk. Ma ona przeprowadzić badania w wioskach i przeanalizować sytuację.
W Indiach od wielu lat panuje praktyka, zgodnie z którą
większość rodzin chce mieć syna a nie córkę, ponieważ ta "jest dzieckiem bardziej kosztownym".
Między innymi dlatego, że trzeba
przygotować dla niej posag.
Według badania opublikowanego w ubiegłym roku w magazynie
Lancet
w Indiach brakuje kobiet.
Nie jest to efekt aborcji. Okazuje się, że
co roku przed ukończeniem 5. roku życia w Indiach umiera prawie ćwierć miliona dziewczynek.
Zazwyczaj jeśli zachorują, są
źle leczone i nieodżywione.
Według badania zdarza się także, że
dziewczynki są podtruwane, lub nawet zabijane.
Sprawą już w 2015 roku postanowił zająć się premier Narendra Modi, który ogłosił program BBBP -
Beti Bachao Beti Padhao
, który miał przekonać Hindusów do posiadania córek i
doprowadzić do zrównoważenia stosunku płci.
W ramach programu oferowano szkolenia w zakresie opieki zdrowotnej, ogólnokrajową kampanię informacyjną i działania mające na celu zmianę nastawienia społecznego wobec kobiet.