W środę
parlament Singapuru przyjął nowe, kontrowersyjne prawo
dotyczące
fake newsów
. Od tej pory
singapurskie serwisy internetowe
są zobowiązane do poprawiania lub
usuwania informacji, które rząd uzna za fałszywe.
Za rozpowszechnianie fake newsów i niedostosowanie się do nowego prawa
grozi nawet do 10 lat więzienia i grzywna sięgająca 735 tysięcy dolarów.
Przeciwko nowemu prawu protestują obrońcy praw człowieka, ale także dziennikarze, którzy uważają, że nowe
prawo daje rządowi Singapuru zbyt dużą władzę, a przy tym ogranicza wolność słowa.
Phil Robertson, wicedyrektor Human Rights Watch w Azji uważa, że nowe przepisy są
"ciosem w niezależność wielu portali informacyjnych":
- Przywódcy Singapuru przygotowali prawo, które będzie miało mrożący efekt na wolność w internecie w całej Azji południowo-wschodniej i prawdopodobnie rozpocznie nowy rodzaj wojen informacyjnych, ponieważ
będą chciały narzucić ich wąską wersję "prawdy" światu
- tłumaczy Robertson.
Minister sprawiedliwości
Singapuru K Shanmugam podczas konferencji prasowej zapewniał, że
"przepisy nie będą godzić w wolność słowa"
, a jedynie w
"boty, trolle i posiadaczy fałszywych kont",
które rozpowszechniają nieprawdziwe informacje.